Kara dla doktora Judyma
Po ponad 40 latach pracy doktor Stanisław
Lewandowski, specjalista chorób płuc w jednej z przychodni w
podczęstochowskim Kłobucku, został po raz pierwszy pisemnie
ukarany przez przełożonego. Dostał karę, bo... miał dużo czasu dla
chorych i zostawał w pracy po godzinach, opisuje "Dziennik
Zachodni".
13.04.2006 | aktual.: 13.04.2006 06:33
Kto w końcu jest dla kogo: pacjenci dla przychodni, czy przychodnia dla pacjentów - pyta rozgoryczony Lewandowski. - Absolutnie nie czuję się winny, dlatego skierowałem sprawę do sądu o cofnięcie kary.
Lewandowski ponad 40 lat temu tworzył poradnię chorób płuc, w której teraz dostał upomnienie. - Owszem, zostaję czasami dłużej, niż to wynika w mojego grafiku pracy. Ale robię to po to, by dokładnie zbadać wszystkich chorych, którzy się do mnie zapisują. - Pracuję dodatkowo bez wynagrodzenia.
Dyrektor przychodni Marian Nowak mówi, że nie miał innego wyjścia. Musiał ukarać lekarza, który nie dostosowuje się do godzin pracy poradni. - Nie mogę robić dla niego wyjątków, chociaż mam duży szacunek do jego wieku, zasług oraz pracy. Pozostając dłużej niż przewidują to godziny otwarcia przychodni, zmusza do pracy w nadgodzinach innych pracowników, np. pielęgniarki. Ja nie mogę im zapłacić za te dodatkowe dyżury, bo nie mam na to pieniędzy, a wcale się nie dziwię, że nie chcą pracować za darmo.