PolskaKaczyńscy mogą zacierać ręce

Kaczyńscy mogą zacierać ręce

Platforma Obywatelska chce nas uszczęśliwić
kolejną komisją śledczą, tym razem do spraw inwigilacji
dziennikarzy - pisze "Trybuna".

Kaczyńscy mogą zacierać ręce
Źródło zdjęć: © AFP

03.03.2006 | aktual.: 03.03.2006 09:10

Jeśli ten postulat zostanie zrealizowany, bracia Kaczyńscy mogą zacierać ręce - nie będą musieli już się trudzić powoływaniem budzącego sprzeciw Narodowego Ośrodka Monitoringu Mediów. Jego zadania świetnie zrealizuje komisja postulowana przez Tuska. Dotychczasowe doświadczenia pokazują bowiem, że za nic będzie ona miała zadania wyznaczone przez Sejm, rozszerzając dowolnie swój mandat, wzywając na świadków kogo popadnie i - co chyba najważniejsze - upowszechniając hipotezy urojone w głowach jej co bardziej wyrywnych członków - uważa red. naczelny "Trybuny" Wiesław S. Dębski.

Jego zdaniem, posłowie stabilizatorzy dostaną więc podarunek, o jakim nawet nie marzyli. Nareszcie będą mogli dobrać się do skóry pojedynczym dziennikarzom i całym instytucjom medialnym, dowolnie rzucając pod ich adresem oskarżenia, nie przejmując się przy tym dowodami. Jedna część komisji zechce zapewne zająć się głównie ściganiem Lecha Kaczyńskiego i jego ówczesnych protegowanych, druga zaś rozliczaniem się z dziennikarzami, którzy im podpadli. Przecież nie od dzisiaj wiemy, że Kaczyńscy zaliczyli nas do owego stolika, który należy przewrócić. Jeszcze publicznie nas przy nim nie usadzili, ale znajdujemy się w roli brydżowego dziadka, czekającego na swoje miejsce przy stole.

Także Lepper i Giertych nie kryli dotychczas swej niechęci do środowiska dziennikarskiego, poza oczywiście tymi jego przedstawicielami, którzy pracują u ojca dyrektora z Torunia. To media są w ich przekonaniu winne porażkom ugrupowań, którym przewodzą.

Co zaś może komisja śledcza, przekonaliśmy się najwyraźniej przy tak zwanej aferze Jaruckiej, której wprowadzenie do gry przez komisjanta Miodowicza (uwaga: posła Platformy Obywatelskiej!!!) doprowadziło do upadku jednego z poważniejszych kandydatów do prezydentury. Sprawa okazała się wielkim skandalem, Cimoszewicz wyjechał do puszczy, ale główny rozgrywający afery ma się świetnie zasiadając dzisiaj w sejmowych ławach PO - zaznacza Debski. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)