"Kaczyńscy kryją tajemnicę"
Trzeba postawić pytanie, czy tym, co
skłoniło służby do inwigilacji, nie były poważne podejrzenia co do
kryminalnej działalności polityków prawicy - oświadczył Jan Rokita
w obszernym wywiadzie, zamieszczonym na łamach "Życia Warszawy".
14.10.2006 | aktual.: 14.10.2006 07:27
Bracia Kaczyńscy fałsz umieją ubrać w szaty prawdy tak, że wszystko brzmi wiarygodnie. Ich manipulacja opiera się, mówiąc słowami poety, na "pomieszaniu dobrego i złego" - powiedział Rokita.
Zapytany jak czuje się w roli człowieka, który dopuszczał się zbrodni przeciw demokracji, Rokita odpowiada: jak ofiara polowania z nagonką. Bracia Kaczyńscy z ogromną determinacją postanowili mi odebrać coś, co mam najwartościowszego, czyli dobre imię. Wykazują przy tym taką ilość negatywnych emocji, że bez żadnej przesady można to nazwać serialem nienawiści.
Od dobrych pięciu lat powtarzam, żeby szafę Lesiaka otworzyć w całości - mówi polityk PO. Na podstawie tego, co już odtajniono, widać wyraźnie, że służby specjalne działały w sposób patologiczny i przestępczy. To prawda. Chciałbym się jednak dowiedzieć, co skłoniło tych ludzi, by przekroczyć granice przyzwoitości i porządku prawnego. Wyjść poza ramy dopuszczalne w demokratycznym kraju - dodaje.
Esbecka mentalność? Przyzwolenie przełożonych? - dociekają rozmówcy Rokity. Jestem przekonany, że jest jeszcze inny powód. Przypuszczam, że to tajemnica strzeżona przez braci. (...) Dopóki nie znam całości materiałów, nie będę mnożył insynuacji. Trzeba jednak postawić pytanie, czy tym, co skłoniło służby do przekroczenia Rubikonu inwigilacji, nie były poważne podejrzenia co do kryminalnej działalności polityków z kręgów prawicowych. Widocznie były jakieś świadectwa, że w środowisku braci Kaczyńskich dzieje się coś złego.
Coś, co usprawiedliwia zbieranie haków obyczajowych? Absolutnie nie! Nie mam najmniejszej wątpliwości, że ci esbecy w UOP dopuszczali się niegodziwości. Że przekroczyli swoje uprawnienia i że powinni ponieść tego konsekwencje. Ale nie zwalnia nas to z pytania, dlaczego akurat inwigilowali właśnie to środowisko - mówi Jan Rokita. (PAP)