PolskaKaczor musi być uśmiechnięty

Kaczor musi być uśmiechnięty

Ciężka praca za marne pieniądze - komentują chętni do pracy we Francji. - Czym oni nas kupią? - mówią i próbują odczepić od ubrania papierek z numerkiem.

27.01.2004 07:50

Maszyna do selekcjonowania kadr składa się z kilku kobiet i ciemnoskórego mężczyzny. Właśnie wprawiono ją w ruch. Żeby dostać robotę w Disneylandzie, trzeba zatańczyć. Blisko 120 potencjalnych pracowników parku rozrywki uczy się układu choreograficznego. Kandydatom co chwilę trzeba przypominać, by nie przestawali się uśmiechać. - Pamiętajcie, że to ma być rozrywka - podkreśla instruktorka.

Uczestnicy castingu to ludzie młodzi. Tańczą smukłe dziewczęta w baletkach, których gracja świadczy o profesjonalnym przygotowaniu. Gubią rytm zarośnięci faceci w buciorach. Chłopak z numerem 690 nie radzi sobie z choreografią, zaczyna improwizować i prezentuje coś w rodzaju kung-fu.

Ruchy tancerzy mają pasować do piosenki. Głos z magnetofonu śpiewa coś o magii. Komisja wybiera kilkunastu finalistów castingu. Jedna z organizatorek stwierdza: - Nie jestem w stanie wyjaśnić wam, dlaczego zdecydowaliśmy się na te osoby. To bardzo złożone. Niekiedy decyduje wygląd, czasem znaczenie ma technika, a czasem - brak techniki. Nie zadawajcie pytań.

Tajemne kryteria sprawiają, że odrzucone zostają profesjonalistki w baletkach. Grupę finalistów tworzą głównie mężczyźni, jednak nie ma wśród nich wesołego kandydata nr 690. Komisja zajmuje się kilkunastoma wybrańcami, spośród których wyłoni ostatecznych zwycięzców. Wyeliminowani wychodzą na korytarz.

Wesołek nr 690 mówi, że chciał się dostać do Disneylandu, by poznać showbiznes od kulis. - Chciałbym kiedyś nakręcić rysunkowy film, który obnaży absurdy zachodniej cywilizacji - opowiada o życiowych planach.

Łukasz z Wrocławia jest absolwentem wyższej uczelni. Szuka pracy. Chociaż na jego twarzy widać wzburzenie, twierdzi, że nie stało się nic wielkiego. - Moją kandydaturę odrzuciło już ok. 30 różnych pracodawców. Przyzwyczaiłem się - mówi.

Łukaszowi towarzyszy Ola, studentka. - Teraz czuję głównie zmęczenie, ale wiem, że zaraz zrobi mi się smutno - opowiada o przeżyciach odrzuconej. - Wyjazd i marzenia muszą poczekać.

Łukasz Grzymowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)