Kaczmarek w Centrum
Okolice molo w Sopocie to jedne z najdroższych terenów w Polsce, obok Krupówek w Zakopanem i centrum Warszawy. Dziś zarządza nimi spółka, w której zarządzie zasiada Kazimierz Kaczmarek, ojciec Janusza Kaczmarka.
W 2006 r. prokuratura nie chciała zająć się zawiadomieniem złożonym przez jednego z radnych, według którego miasto zawarło niekorzystną umowę pozwalającą na przejęcie tych terenów przez prywatną firmę. Prokuratorem krajowym był wówczas Janusz Kaczmarek.
Centrum Haffnera to wielkie przedsięwzięcie przy molo w Sopocie, na które ma się składać dom zdrojowy, parking, hotel, centrum handlowo-usługowe i tunel samochodowy. Powstaje ono m.in. ze środków publicznych, które wniosło miasto. Ale zgodnie z zawartą umową miasto ma wycofać swoje udziały na rzecz prywatnej spółki w momencie, gdy inwestycja zostanie ukończona. Czyli wtedy, gdy zacznie notować przychody. Z tą chwilą zyski z użytkowania obiektów przypadną m.in. firmie Nederpol Development&Investment (NDI). Jest ona znana z tego, że pracowało w niej dwóch pomorskich baronów SLD – Jerzy Jędykiewicz i Andrzej Różański.
Niegospodarność i zawarcie niekorzystnej dla miasta umowy to zarzuty, które znalazły się zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa, złożonym jesienią 2006 r. w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku przez niezależnego radnego Jakuba Świderskiego. Zarzuty dotyczyły prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Jednak prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.
„Centrum Karnowskiego”
W Sopocie od 1998 r. niepodzielnie rządzi prezydent Jacek Karnowski z PO wraz z zaufaną grupą ludzi. Przed 1998 r. był on dwukrotnie wiceprezydentem miasta. W 1997 r. Rada Miasta, na wniosek swego przewodniczącego Tomasza Tabeau z Unii Wolności, zdecydowała o powołaniu spółki publiczno-prywatnej, która miała zająć się przebudową terenów położonych przy molo w Sopocie.
W rezultacie w 2001 r. zawiązano spółkę pod nazwą Centrum Haffnera. Tabeau pojawił się w niej później jako wiceprezes. Prezydent Karnowski powierzył mi to stanowisko, bo ma do mnie zaufanie– wyjaśnia Tomasz Tabeau. Miasto wniosło do wspólnej puli jedne z najdroższych gruntów w Polsce. Ich atrakcyjności dorównują jedynie Krupówki w Zakopanem i centrum Warszawy.
Jeszcze przed powołaniem Centrum Haffnera, w roku 1999, rolę głównego inwestora w przedsięwzięciu miasto powierzyło spółce NDI. Miała ona za zadanie znaleźć źródła finansowania inwestycji. Okazało się, że nie jest w stanie się z tego wywiązać. Brakowało jej pieniędzy na uruchomienie budowy. Mijały kolejne terminy rozpoczęcia prac. Zgodnie z umową z 2001 r. miało to nastąpić w ciągu 12 kolejnych miesięcy. Po tym okresie miasto mogło zmienić warunki lub zerwać porozumienie. Nigdy z tego prawa nie skorzystało. Jednocześnie umowa nie przewidywała kary dla inwestora za niewywiązywanie się ze swoich powinności w terminie.
Mimo że NDI nie dotrzymywała kolejnych zobowiązań, prezydent Karnowski nie wyciągał wobec niej żadnych konsekwencji. Inwestycja tkwiła w martwym punkcie aż do kampanii wyborów samorządowych 2005 r., w których prezydent Karnowski ubiegał się o reelekcję. Do spółki wprowadzono wówczas trzeciego partnera – PKO BP, a miasto zmniejszyło znacznie swoje udziały, pozbawiając się możliwości wpływu na losy inwestycji. Prace budowlane ruszyły dopiero wiosną 2006 r. Po ich ukończeniu spółka Centrum Haffnera zostanie rozwiązana. Miasto bezpowrotnie utraci w ten sposób najlepsze grunty i możliwość ich eksploatacji.
W czerwcu 2006 r. funkcję wiceprezesa Centrum Haffnera powierzono Kazimierzowi Kaczmarkowi, ojcu ówczesnego prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka.
Nie interesowałem się zarzutami, które wysuwano w związku z budową– mówi „GP” Kazimierz Kaczmarek. Przecież zjawiłem się w zarządzie Centrum Haffnera kilka miesięcy później– dodaje. Pan Kaczmarek był już od kilku miesięcy w zarządzie spółki, gdy składałem moje zawiadomienie w prokuraturze– odpowiada były radny Świderski.
Zaufana NDI
W konkursie na głównego inwestora ogłoszonym w 1999 r. przez urząd miasta brano pod uwagę tylko jedną kandydaturę. – Zgłosiły się trzy firmy. Ale jedynie NDI złożyła pełną ofertę– mówi Jacek Karnowski. Urząd miasta twierdzi, że żadna inna firma nie chciała zaangażować się w przebudowę centrum. W efekcie realizację ogromnej inwestycji powierzono spółce, która dysponowała zaledwie śladowym kapitałem. Dodatkowo większość jej wkładu w przedsięwzięcie stanowiły środki niepieniężne w postaci zobowiązań. Dyrektorem gdyńskiego oddziału NDI był wcześniej Andrzej Różański, były poseł SLD.
W tym czasie konsorcjum GTC otrzymało od rządu SLD koncesję na budowę autostrady A1. Nastąpiło to zaraz po nominacji na ministra infrastruktury pomorskiego polityka tej partii Jana Ryszarda Kurylczyka. Tuż przed podpisaniem umowy koncesyjnej kontrolowany przez państwo BGŻ swoje akcje GTC odsprzedał spółce NDI.
Pan Różański nie zajmował się autostradami w NDI– twierdzi Tomasz Tabeau. O ile się orientuję, nie wiedział nawet o tym, że prezes Jerzy Gajewski zainteresował się budową autostrad– dodaje Tabeau. Jesienią 2001 r. NDI została głównym akcjonariuszem znanej firmy detektywistycznej Konsalnet. Byłego szefa tej firmy oraz dwóch obecnych członków jej zarządu wymienia raport WSI. Pada w nim też stwierdzenie, że firma Konsalnet mogła być zaangażowana w jedną z akcji służb specjalnych.
Skarbnik PO
Jacek Karnowski – czołowy działacz Platformy Obywatelskiej na Pomorzu, był od 1990 r. dwa razy wiceprezydentem Sopotu, a od 1998 r. jest nieprzerwanie prezydentem miasta. Od początku tworzył wizerunek sprawnego i niezwykle aktywnego polityka. Zawiadomienie do prokuratury złożone przez radnego wskazuje jednak na rażącą niegospodarność Karnowskiego. Konstrukcja umowy, której był współautorem, pozwalała na zaniżenie wartości gruntów. Sprzedano je po cenie znacznie niższej niż wolnorynkowa. W wyniku realizacji postanowień umowy dojdzie do wytworzenia gigantycznej dysproporcji między zyskiem miasta Sopot, a zyskiem spółki NDI we wspólnym przedsięwzięciu. Po rozwiązaniu spółki powołanej na czas budowy miasto zyska około 53 mln złotych, natomiast NDI – około 283,5 mln. Zysk ten jest niewspółmiernie duży w stosunku do kosztów, jakie ponosi deweloper w tej inwestycji.
Sopot na własność
W mieście istnieje jeden ośrodek władzy, który prezydent Karnowski rozciągnął na wszystkie instytucje– uważa samorządowiec z Sopotu. Jako przykład podaje funkcjonowanie Komisji Rewizyjnej Rady Miasta. Do jej powinności należy m.in. śledzenie inicjatyw podjętych przy udziale rady. Przede wszystkim komisja powinna zajmować się kontrolą działań prezydenta miasta. Wszystkie takie kontrole, do których doszło za rządów Karnowskiego, zawierały pozytywne oceny z wyjątkiem jednej, przeprowadzonej w listopadzie 2005 r.
Nadzór nad prawidłowością wszelkich operacji finansowych prezydenta Karnowskiego sprawują w mieście od lat osoby mianowane przez prezydenta Karnowskiego– mówi Jakub Świderski. Zaznacza, że w radzie miasta siłę decyzyjną mają jedynie dwie partie: Platforma Obywatelska (PO) i Samorządność Sopot (SS), będąca lokalną przybudówką Platformy. Ponieważ SS udziela prezydentowi Karnowskiemu szerokiego poparcia, w radzie miasta opozycja zupełnie się nie liczy– dodaje były radny.
Według schematu
W tzw. aferze Centrum Haffnera zastosowano podobne mechanizmy jak w przypadku afer Sedeco i Złotych Tarasów w Warszawie oraz afer Kupca Poznańskiego i Starego Browaru w Poznaniu. We wszystkich tych sprawach prokuratura przedstawiła zarzuty sprawcom przestępstw. W przypadku afery Sedeco zarzuty prokuratorskie usłyszeli były prezydent Warszawy Wojciech Kozak i czterej jego zastępcy. Oskarżono ich o karalną niegospodarność i wyrządzenie miastu szkody w wysokości co najmniej 9 mln zł. W związku z nieprawidłowościami, jakie wykryto przy budowie Złotych Tarasów w 2004 r., postawiono zarzuty odpowiedzialnemu w gminie Warszawa Centrum za inwestycje Jerzemu Guzowi i innym członkom zarządu gminy. Również w przypadku afer poznańskich prokuratura postawiła niedawno zarzuty prezydentowi Poznania Ryszardowi Grobelnemu oraz Wojciechowi Szczęsnemu-Kaczmarkowi.
Wszystkie wspomniane afery opierają się na identycznym mechanizmie, powszechnie nazywanym przez prokuratorów „modelem warszawskim”. Najpierw samorząd zakłada z inwestorem spółkę i uzyskuje udziały o wartości rzekomo proporcjonalnej do ceny wniesionego aportem gruntu. Za budowę płaci inwestor, a po zakończeniu inwestycji gmina odsprzedaje mu swoje udziały. Najważniejszym elementem tej metody jest, jak się wydaje, przekazanie gruntu konkretnemu podmiotowi gospodarczemu z pominięciem postępowania przetargowego. Po zrealizowaniu inwestycji umarza się udziały gminy w spółce.
Ostatecznie cena, za którą gmina pozbywa się gruntu, nie jest uwarunkowana wynikiem dostępnej dla innych podmiotów licytacji. W przeciwieństwie jednak do przykładów podanych powyżej, w sprawie sopockiej nikomu nie przedstawiono żadnego zarzutu. Gdańska Prokuratura Okręgowa odmówiła wszczęcia postępowania przygotowawczego w sprawie zawiadomienia byłego radnego PO. Zdaniem działaczy samorządowych niezwiązanych z obecnym prezydentem miasta, powodem takiego nastawienia prokuratury może być to, że na kilka miesięcy przed złożeniem zawiadomienia o przestępstwie do zarządu spółki Centrum Haffnera powołano ojca Janusza Kaczmarka – ówczesnego szefa wszystkich prokuratorów, powiązanego z trójmiejskim środowiskiem polityczno-biznesowym.
Anna M. Sekretarska, Maciej Marosz