"Jestem dzieciątkiem Leppera"
Pan przewodniczący, mimo różnych plotek, ma wyjątkowo aseksualny stosunek do młodych działaczek. On do mnie mówi: moje dzieciątko. I ja w kontaktach z panem przewodniczącym czuję ojcowską troskę - mówi
Sandra Lewandowska, opolska posłanka Samoobrony, z którą rozmawia Krzysztof Zyzik.
Jest pani naturalną blondynką?
- Tak, ale ciemną.
Nie szkodzi, Lepper takie lubi.
- Tak? Nic mi na ten temat nie wiadomo.
Nigdy pani nie podrywał, nie gwizdnął przy kolegach: ale laska!
- Nigdy, przenigdy panie redaktorze. Pan przewodniczący ma wysoką kulturę, a u kobiet ceni kompetencje.
A ja coś myślę, że pani to trzecie miejsce na liście wywalczyła swoim wdziękiem, seksapilem. Nie było tak?
- No ekstra, fajne pytanie, dzięki za takie pytania.
To jak było?
- Bardzo ciężko pracowałam w sztabie wyborczym. Czasem siedzieliśmy w klubie do szóstej rano.
W jakim klubie?
- Parlamentarnym.
Aha. No i co tam w tym klubie robiliście?
- Koordynowaliście kampanię na całą Polskę. Urwanie głowy, nad ranem ledwo żyłam. Lepper takie właśnie kobiety lubi promuje - pracowite, kompetentne, sprawdzone i godne zaufania.
Takie, które go nie zdradzą?
- Tak, w sensie politycznym.
Wyobraźmy sobie: jest noc, klub parlamentarny, pracuje pani w męskim gronie działaczy Samoobrony. Atmosfera robi się luźna, Lepperowi puszczają hamulce i klepie panią w pupę. Co pani robi? Strzela mu z otwartej dłoni w twarz? Rzuca legitką Samoobrony? A może tylko grozi pani palcem i mówi: oj, figlarz z pana, panie przewodniczący...
- To, co pan mówi, to jest jakieś totalne science fiction. Dzięki Bogu, taka sytuacja jest w Samoobronie nie do pomyślenia. Pan przewodniczący, mimo różnych plotek, ma wyjątkowo aseksualny stosunek do młodych działaczek. Pan wie, jak on do mnie mówi?
Kotku? Rybko?
- Otóż myli się pan. On do mnie mówi: moje dzieciątko. I ja w kontaktach z panem przewodniczącym czuję ojcowską troskę. Podryw z jego strony, a tym bardziej tak prostacki, jest absolutnie wykluczony.
A po takiej pracowitej nocce długo pani dochodzi do siebie, jakieś kąpiele w kozim mleku, ogórkowe maseczki?
- Bez przesady. Po prostu odsypiam. Zdziwię pana, ale ja na makijaż potrzebuję nie więcej niż 10-15 minut.
Okej, wierzę.
- Mało tego, ja nawet facetów nie oceniam pod kątem urody. Dla mnie najgorszy typ, to jest taki wymuskany laluś.
Który goli klatę i chodzi do kosmetyczki?
- O! Z takim w życiu bym się nie związała. Dla mnie mężczyzna może być totalnie nieatrakcyjny, wręcz brzydki. Byle był mądry i dawał poczucie bezpieczeństwa.
Renata Beger, jedna z gwiazd Samoobrony, wyznała, że ma kurwiki w oczach i lubi seks jak koń owies. A jak u pani z tymi sprawami?
- Seks to ostania rzecz, jaką lubię.
Żartuje pani teraz.
- Nie. Po prostu ja tego w życiu nie potrzebuję. Albo jest to jedna z ostatnich moich potrzeb.
Może pani nie ma szczęścia do facetów?
- Bo ja wiem... Może powinnam się przełamać? Nie myślę o tym na co dzień, mam teraz głowę pełną polityki.
A ma pani mężczyznę?
- Aktualnie nie.
No, no... Niech no ten wywiad przeczytają opolscy playboje...
- Proszę bardzo, niech próbują. Nie boję się tych wszystkich słówek i półsłówek. Dam im odpór. Ja cenię mężczyzn, lubię z nimi pracować, bo dużo się wtedy uczę, ale podrywaczy trzymam na dystans.
* Dziękuję za rozmowę, gratuluję wyboru na posła i życzę szczęścia w miłości.*