Jeśli radni cię polubią
Nie trzeba być prezydentem Warszawy, żeby
zarabiać 12 tys. zł. Porównywalne pensje dostają burmistrzowie i
wójtowie małych gmin, twierdzi "Rzeczpospolita" i podaje przykłady
uposażeń samorządowców.
Pensje prezydentów, burmistrzów i wójtów zatwierdzają radni. Pierwsze w nowej kadencji sesje samorządowcy zaczęli więc od ustalania wynagrodzeń. A uposażenie to skomplikowana sprawa: tworzą je pensja zasadnicza, dodatek funkcyjny, dodatek za wieloletnią pracę i dodatek specjalny. Ten ostatni jest najbardziej uznaniowy i jeśli radni cenią szefa lokalnej administracji samorządowej to mogą prezydentowi czy wójtowi zafundować dodatkowo nawet 40% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego.
W efekcie podobne do prezydenta Warszawy uposażenie pobierają gospodarze Bydgoszczy czy Gdańska, a niewiele mniej płaci swoim Gdynia czy Rzeszów. Pensje prezydentów, czyli gospodarzy miast powyżej 50 tys. mieszkańców najczęściej oscylują w granicach 10 tys. zł. Przykładów obniżenia uposażenia w stosunku do poprzedniej kadencji jest niewiele. Spotkało to np. wybranego ponownie lewicowego prezydenta Gorzowa Wlkp., któremu radni obniżyli uposażenie o tysiąc złotych.
Niewiele mniej od prezydentów zarabiają burmistrzowie i wójtowie. Np. wójt Leżajska będzie co miesiąc pobierał blisko 11 tys. zł brutto. Ale byli też tacy włodarze, którzy poprosili by pensji im nie podwyższać. Wójt Czarnej k. Dębicy będzie więc zarabiał 6,7 tys. zł brutto, choć mógł dostać znacznie więcej.
Podwyżki nie chciał też wójt Ustrzyk Dolnych w Bieszczadach, ale radni go nie posłuchali i dołożyli kilkanaście setek, bo uznali, że przecież nie może zarabiać mniej od starosty.