Jerzy Szmajdziński czarnym koniem SLD?
W SLD powstał nowy pomysł jak wypłynąć z partią na szerokie wody, twierdzi "Dziennik". Przewodniczącym Sojuszu miałby zostać Jerzy Szmajdziński.
Koncepcja ta ma jednak wadę, pisze gazeta, bo nie uwzględnia aspiracji obecnego szefa Wojciecha Olejniczaka. Ale i na to jest recepta. Olejniczak na otarcie łez mógłby wtedy zostać liderem LiD.
Kongres partii planowany jest na czerwiec. Podchody pod stanowisko przewodniczącego już się rozpoczęły. Na razie tylko Olejniczak oficjalnie zadeklarował, że będzie walczył o ponowne przewodnictwo w partii. Coraz częstsze są opinie, że do pojedynku stanie też sekretarz generalny Grzegorz Napieralski.
Ale jest też spora grupa działaczy, zwłaszcza posłów, którzy w fotelu szefa partii widzieliby wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego. Ludzie chodzą i namawiają Szmajdzińskiego, żeby odegrał taką rolę gajowego, który wchodzi do lasu i wygania partyzantów: Napieralskiego i Olejniczaka - powiedział "Dziennikowi" działacz SLD ze Szczecina. O ewentualnym starcie Szmajdzińskiego głośno jest też na Mazowszu i w Małopolsce.
Szmajdziński to dla SLD postać historyczna. Jeden z ojców założycieli, nierozerwalnie kojarzonych z partią od początku jej istnienia. I w przeciwieństwie do podobnych mu postaci, jak Leszek Miller czy Józef Oleksy, nadal cieszący się w tym środowisku estymą. Wśród części działaczy SLD panuje przekonanie, że gdyby tylko chciał, bez problemu przejąłby stery partii. (PAP)