Jedna karetka na całe miasto
Od trzech dni w mieście Brzegu, który ma ponad 40 tys. mieszkańców, jeździ tylko jedna karetka pogotowia. - To absurd! Tak być nie powinno - skarżą się oburzeni mieszkańcy.
18.11.2009 | aktual.: 18.11.2009 09:38
Po godzinie 15.00 w mieście był duży ruch, korki. Pomiędzy samochodami próbowała się przedrzeć karetka pogotowia. Godzinę później Wanda O. zadzwoniła po pomoc dla swojego ojca, który stracił przytomność. Dyspozytorka pogotowia przyjęła informację i poinformowała, że karetka wkrótce przyjedzie. Minęło ponad 15 minut. Karetki nadal nie było, bo jest jedna na całe miasto.
- Wykonałam kolejny telefon - relacjonuje Wanda O. Dyspozytorka powiedziała mi, że na terenie miasta jest tylko jedna karetka i muszę być cierpliwa. Pobiegłam natychmiast do sąsiada, aby wezwał znajomego lekarza, który uratował życie mojemu ojcu - mówi zdenerwowana kobieta.
Sanitariusze pogotowia przyjechali na miejsce po niecałej godzinie od wezwania. Tuż po wejściu i szybkim zbadaniu usłyszałam, że powinnam się wstydzić, ponieważ nie było zagrożenia życia i takimi głupotami nie powinnam zawracać głowy ratownikom!
- Dopiero, gdy opowiedziałam całą sytuację lekarzowi, ten przyznał mi rację, ale nie usłyszałem słowa przepraszam - skarży się pani Wanda.
Z informacji jakie uzyskaliśmy, jeden z dwóch ambulansów, które obsługują miasto Brzeg nie nadawał się do przewozu chorych i trafił do mechanika. Volswageny craftery, które służą od kilkunastu miesięcy przeszły już kilka dużych napraw Brzeskie Centrum Medyczne posiada również zastępczego, kilkunastoletniego fiata, lecz sanitariusze odmówili wyjazdu "wrakiem". O sprawie został powiadomiony opolski NFZ.
Pod koniec roku wygasa umowa pomiędzy szpitalem, a obecnym przewoźnikiem. Sytuację zamierza wykorzystać Falck, który wkrótce chce ponownie pojawić się w BCM-ie. Z relacji obecnych ratowników wynika, że firma Falck stanie w przetargu, w którym zaoferuje cenę poniżej dotychczasowych kosztów, a w razie awarii dodatkowy ambulans. - Będzie to dla nas ciosem, przez który możemy stracić pracę - skarżą się ratownicy.
Michał Dróbka/brzeg24.pl