Jazda na krechę
Kupujemy coraz więcej samochodów, ale coraz rzadziej płacimy za nie gotówką.
W latach 90. sytuacja była prosta – chciałeś kupić samochód, to musiałeś mocno zacisnąć pasa, a i tak było cię stać na malucha, poloneza albo co najwyżej na daewoo nexię. Kupno samochodu na kredyt graniczyło z cudem, bo banki nie udzielały pożyczek zmotoryzowanym, a jeżeli już, to były one tak wysoko oprocentowane, że cinquecento kupowało się w cenie mercedesa. Wystarczyła dekada, aby ta tendencja się odwróciła.
Jak przyznają importerzy i dealerzy, od kilku lat wyraźnie zmniejsza się liczba kierowców nabywających samochody za gotówkę. W przypadku niektórych marek tylko 20 procent klientów finansuje dzisiaj zakup czterech kółek z własnej kieszeni. Zdecydowana większość wybiera tradycyjny leasing lub kredyt. Niedawno do nowych form finansowania dołączył leasing odnawialny i wynajem długoterminowy – usługi skierowane głównie do firm. A te są ulubionym klientem salonów samochodowych nad Wisłą.
W ubiegłym roku sześć na dziesięć sprzedanych w Polsce aut trafiło do przedsiębiorstw. Z ankiety przeprowadzonej przez instytut FlotaMonitor wynika, że w 2007 roku tylko 40 procent firm kupiło auta za gotówkę. – Kredyty i leasingi znacznie potaniały w ostatnich latach – tłumaczy Wojciech Drzewiecki, szef firmy Samar monitorującej polski rynek motoryzacyjny. Rzeczywiście, jeszcze pięć lat temu roczne oprocentowanie kredytu samochodowego wynosiło około 15 procent. Dziś wielu importerów oferuje kredyty nieoprocentowane, w których raty można rozłożyć nawet na 5 lat. – Ponadto żeby wyjechać z salonu nowym autem, nie trzeba mieć przy sobie nawet złotówki – wyjaśnia Drzewiecki i zapewnia, że sprzedaż aut „na krechę” będzie nadal rosła.
Szczególnie jeżeli szybko spopularyzuje się – co wróżą instytucje finansowe – leasing skierowany do osób fizycznych. Na razie nie cieszy się on zbyt dużym „wzięciem” wśród klientów indywidualnych, ponieważ zakłada, że samochód, do czasu jego całkowitego spłacenia, zarejestrowany jest na firmę leasingową. Ale leasingodawcy już zaczynają walczyć z tą barierą psychologiczną i przekonują, że takie rozwiązanie jest tańsze oraz bardziej dostępne niż kredyty. Wystarczy okazać dwa dokumenty ze zdjęciem, aby za godzinę siedzieć w wymarzonym samochodzie. Nic więcej.
Łukasz Bąk