Jasna Góra we łzach
"Stało się" - powiedział krótko po
zakończeniu Apelu Jasnogórskiego metropolita częstochowski abp
Stanisław Nowak do tłumów zgromadzonych w Kaplicy Cudownego Obrazu
Matki Boskiej. Cisza jaka zapadła po tych słowach była dojmująca.
Wierni uklękli i pogrążyli się w cichej modlitwie. Każdy po swojemu żegnał się ze swoim papieżem. Po chwili w tę ciszę wdarł się dźwięk jasnogórskich dzwonów.
Nie wiedziałam, że tak cichy może być tłum - powiedziała w sobotnią noc dziennikarka Polskiego Radia Katowice, Anna Migalska.
Przed wizerunkiem Czarnej madonny modlili się paulini, siostry zakonne, częstochowianie. Jestem porażony tą wiadomością - powiedział w jasnogórskiej zachrystii abp Nowak. Teraz będziemy się razem modlić. Będziemy odprawiać mszę świętą.
Widzimy Ojca Świętego już szczęśliwego, radosnego, który czerpie z wielkiego bogactwa bożego miłosierdzia i które rozlewa się na wszystkich nas, na całą Polskę. Dlatego rozpoczynamy wielką modlitwę dziękczynienia i zawierzenia sercu Niepokalanej Maryi. Zanosimy do niej wielką wdzięczność za Jana Pawła za to wszystko, co zrobił dla nas, dla świata, dla kościoła - powiedział do wiernych o. Tomasz Ciołek.
Tragiczna, ale spodziewana już wiadomość o śmierci Ojca Świętego do głębi wstrząsnęła wszystkimi, którzy z resztkami nadziei, że nie dojdzie do nieuchronnego modlili się w jasnogórskim sanktuarium. Tysiące osób zjednoczonych w bólu modliło się jeszcze żarliwiej - "on już jest w raju" - powtarzano - "u Pana, którego umiłował ponad wszystko". Ci, którzy opuszczali Jasną Górę dopiero za jej murami, bez cienia wstydu łkali i nie kryli łez.
Jestem zrozpaczona - powiedziała Anna Misiak z Częstochowy. Nie wyobrażam sobie, co będzie dalej, muszę przeżyć tę wiadomość.