Janusz Palikot się broni
Janusz Palikot nie zgadza się z decyzją Komisji Etyki Poselskiej, która ukarała go naganą, za stwierdzenie iż "odpowiedzialność moralną za śmierć 95 ludzi ponosi Lech Kaczyński, bo to on przygotowywał wyjazd. To on ma krew na rękach ludzi, którzy zginęli w katastrofie". Poseł chce odwołać się od tej decyzji, gdyż "ta kara jest rażąco niesprawiedliwa i nieadekwatna do wypowiedzianych słów" - napisał na swoim blogu.
30.07.2010 | aktual.: 30.07.2010 10:10
Palikot tłumaczy, że wypowiadając powyższe słowa i zadając pytania dotyczące katastrofy smoleńskiej, kierował się chęcią przybliżenia opinii publicznej hipotetycznych przyczyn katastrofy, rozważanych przez organ prowadzący postępowanie w tej sprawie.
Słowa "krew na rękach" miały oznaczać, że Lech Kaczyński jest winny tej tragedii w sensie moralnym, bo Kancelaria Prezydenta przygotowywała wyjazd i zajmowała się szczegółami związanymi z przelotem - wyjaśnia poseł PO.
Janusz Palikot zaznaczył także, że nie zgadza się ze sformułowaniem komisji, która napisała, że jego wypowiedź jest niegodna posła na Sejm RP, bezcześci bowiem pamięć ofiar tragedii katyńskiej. "Nigdy nie oskarżałem ofiar tragedii, i co bardzo ważne, nigdy nie wypowiadałem się na temat ofiar tragedii katyńskiej, co zarzucam mi szanowna komisja" - twierdzi poseł PO.