Janosikowa licytacja
Rząd i posłowie chcą m.in. wprowadzić 50-proc. podatek dla najlepiej zarabiających, podnieść składki na ZUS dla właścicieli małych firm osiągających nieco wyższe dochody, znieść (lub podnieść) kwotę 30-krotności wynagrodzenia, powyżej której nie płaci się składek na ZUS. To tylko wybrane pomysły, których przybywa, im bliżej wyborów - pisze "Gazeta Prawna".
30.09.2004 | aktual.: 30.09.2004 07:13
Do opisywania zależności między obciążeniami podatkowymi a skłonnością do ich ponoszenia przez osoby do tego zobowiązane ekonomiści używają tzw. krzywej Laffera. Podpowiada ona, że do pewnego punktu podnoszenie stóp podatkowych prowadzi do zwiększenia przychodów.
Po jego przekroczeniu korzystniej jest je obniżyć, bowiem pobudza to aktywność gospodarczą i powiększa podstawę opodatkowania, co powoduje, że mimo obniżki wpływy rosną. Wniosek: nadmierne obciążenie podatkami (czy daninami publicznymi) pociąga za sobą obniżenie przychodów do kasy państwa, gdyż zaczyna rozwijać się nieformalna gospodarka.
Tymczasem rząd i posłowie proponują zwiększenie fiskkalizmu, zwłaszcza dla osób lepiej zarabiających. Rząd zaproponował podniesienie składek na ZUS dla przedsiębiorców, mimo że eksperci rynku pracy przestrzegają, że spowoduje to wzrost bezrobocia i rozwój szarej strefy. Posłowie (pracuje też nad tym rząd) domagają się podniesienia lub zniesienia limitu (30-krotność przeciętnego wynagrodzenia), powyżej którego nie opłaca się składek na ZUS, choć spowoduje to wzrost obciążeń nie tylko pracowników, ale też pracodawców (wzrosną koszty pracy).
Na rozpatrzenie przez sejmową Komisję Finansów Publicznych czeka projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych, przewidujący kolejną, 50-procentową stawkę (dla osób zarabiających ponad 12 tys zł miesięcznie) .
Wprowadzenie w życie tych zmian ma dać określone dochody do budżetu. Jednak kalkulacje wychodzące z założenia, iż rosnące obciążenia spowodują proste przełożenie ich na dodatkowe wpływy, mogą okazać się płonne - stwierdza "GP". (PAP)