Jamnik Sonia kością niezgody
Przed wrocławskim sądem toczy się proces o
prawo do opieki nad jamnikiem. O psa walczą były i obecny
właściciel.
Sonia, czarna miniaturowa jamniczka, zaginęła w 1998 roku we Wrocławiu. Od tego czasu o psa toczy się prawny bój. Sprawa jamniczki była już rozpatrywana przed kolegium, teraz zajął się nią sąd.
W pozwie pierwszy właściciel Soni, Jan P., zarzuca obecnym właścicielom zwierzęcia, że nielegalnie przywłaszczyli sobie psa. Wrocławianin chce odzyskać suczkę lub otrzymać zadośćuczynienie w wysokości 5 tysięcy złotych.
Pies został kupiony przez Jana P. na targowisku na dworcu Świebodzkim. Mężczyzna zapłacił za jamnika ponad sto złotych. Był to prezent dla matki. Niestety, podczas jednego ze spacerów suczka zaginęła.
Psa znalazła wrocławianka, która zgłosiła to w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Jednak zanim Jan P. zdążył odebrać Sonię, oddano ją innym ludziom. Suczka zmieniła miejsce zamieszkania i imię. Nowi właściciele, państwo H., nazwali ją Lady.
Grzegorz H. twierdzi, że pies, którego otrzymali, był zabiedzony i zastraszony. Wiem, że poprzedni właściciele źle ją traktowali. Lady była przywiązywana do ławki w parku i zostawiana tak na mrozie na kilka godzin - utrzymuje H.
Zarzuty odpiera Jan P., który twierdzi, że zrobi wszystko, by odzyskać Sonię. To właśnie on skierował sprawę najpierw do kolegium, a później do sądu.
Kolegium do spraw wykroczeń we Wrocławiu orzekło zresztą, że suczka była przywłaszczona niezgodnie z prawem i nałożyło na nowych właścicieli grzywnę w wysokości 120 złotych. Orzeczenie nie uprawomocniło się, bo Jan P. skierował sprawę do sądu.(iza)