PublicystykaJakub Majmurek: PiS chce wam odebrać głos

Jakub Majmurek: PiS chce wam odebrać głos

Obok kolejnej ustawy umożliwiającej Nowogrodzkiej podporządkowanie sobie Sądu Najwyższego, parlament przed wakacjami debatuje nad jeszcze jedną istotną kwestią: nową ordynacją wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Sprawa nie wywołuje takich emocji jak sądy – a powinna.

Jakub Majmurek: PiS chce wam odebrać głos
Źródło zdjęć: © Forum | Adam Chełstowski
Jakub Majmurek

Jeśli PiS przeforsuje zmiany ordynacji w tej formie odbierze wielu z państwa efektywną możliwość wybrania swoich przedstawicieli w wyborach europejskich.

Nowa ordynacja jest po prostu maszynką do mielenia głosów obywateli. Zmniejszając liczbę mandatów w okręgach wyborczych, w większości z nich wprowadza efektywny próg wyborczy przekraczający 16 proc. - w podziale mandatów uczestniczyć będą tylko listy, które osiągną wyższe poparcie.

Maszynka do mielenia głosów

Nowa ordynacja jest po prostu maszynką do mielenia głosów obywateli. Zmniejszając liczbę mandatów w okręgach wyborczych, w większości z nich wprowadza efektywny próg wyborczy przekraczający 16 proc. - w podziale mandatów uczestniczyć będą tylko listy, które osiągną wyższe poparcie.

W realiach politycznych dzisiejszej Polski oznacza to wprowadzenie – przynajmniej w eurowyborach – faktycznie dwupartyjnego systemu politycznego. Całość mandatów w Brukseli podzieli między siebie PiS i PO, może, choć też nie na pewno, jeden, dwa mandaty wezmą ludowcy. Taka reprezentacja polska w Brukseli będzie tylko pozornie demokratyczna. Nie będzie oddawała tego, jak faktycznie rozkładają się polityczne sympatie Polaków i Polek. Ordynacja PiS faktycznie odbierze prawo głosu wyborczyniom i wyborcom Razem, SLD, Kukiz’15. Jeśli lewica dostanie 12 proc., Kukiz 15 proc., PSL 10 proc., to w nowej ordynacji żadna z tych list może nie wziąć mandatów.

Kukiz’15 osobiście życzę poparcia poniżej jednego promila, wielu z państwa podobne uczucia może żywić wobec SLD albo Razem. Jakie nie byłyby jednak nasze polityczne sympatie i antypatie, trudno polemizować, że ordynacja pozbawiająca reprezentacji nawet kilkadziesiąt procent wyborców, to patologiczne wypaczenie zasady przedstawicielstwa i proporcjonalnych wyborów.

Wbrew rozsądkowi…

Co więcej, poza wulgarnym, partyjnym interesem PiS i – w mniejszym stopniu – PO, trudno znaleźć jakiekolwiek uzasadnienie dla takiej właśnie ordynacji. W przypadku parlamentów narodowych można argumentować, że równie ważna jak reprezentatywność parlamentu, jest jego zdolność do wyłonienia i utrzymania rządzącej większości. Faktycznie, mniej reprezentatywne parlamenty bywają bardziej stabilne, partia, która wygrywa wybory łatwiej może wcielać swój program w życie, bez konieczności negocjowania każdego kroku z dwoma, trzema, czterema koalicjantami.

Jakie by jednak nie były argumenty na rzecz mniej reprezentatywnego, a bardziej stabilnego parlamentu, mają one średnie zastosowanie do wyborów europejskich. Relacje między PE a Komisją Europejską są zupełnie inne niż między rządem a parlamentem narodowym. Polska delegacja jest tylko jedną z 28 (licząc ciągle z Wielką Brytanią) w PE. Fakt, że podzielimy ją między dwie partie, nie uczyni PE ciałem bardziej politycznie stabilnym, uczyni za to z pewnością polską delegację mniej reprezentatywną.

Można by też argumentować na rzecz faktycznie dwupartyjnej ordynacji w eurowyborach tym, że polityka w PE toczy się tak naprawdę w dwóch, trzech kluczowych frakcjach (chadecy, socjaldemokraci i liberałowie) i z punktu widzenia polskiego interesu narodowego jest sensowne, by właśnie tam zasiadali polscy posłowie. Problem w tym, że najsilniejsza dziś partia – PiS – zasiada właśnie w jednej z marginalnych, izolowanych frakcji w PE, Konserwatystach i Reformatorach. Wysyła co prawda sygnały o chęci przejścia do frakcji chadeckiej, ale biorąc pod uwagę reakcję jej lidera w PE – Manfreda Webera z bawarskiego CSU – na niedawne wystąpienie Mateusza Morawieckiego w PE, nie jest to szczególnie prawdopodobny scenariusz.

Gdyby z kolei PiS został przyjęty w szeregi europejskich chadeków, wtedy zasiadałby w tej samej frakcji co PO i PSL. Ordynacja ustawiona tak, by wzmocnić tylko jedną, chadecką frakcję w PE, byłaby kpiną z europejskiej demokracji.

…i wbrew prawu

Co więcej, jak stwierdziło Senackie Biuro Legislacyjne, nowa ordynacja jest po prostu sprzeczna z prawem unijnym. To bowiem zakłada, że wybory do PE muszą być proporcjonalne, a maksymalny próg wyborczy wynosić powinien pięć procent.

Ordynacja zaproponowana przez PiS faktycznie – jeśli nawet nie formalnie – narusza obie te reguły. Reprezentacja ograniczona do PiS, PO i jednego, dwóch posłów PSL proporcjonalna z pewnością nie jest. Efektywny próg wyborczy na poziomie 16 proc. w większości okręgów ponad trzykrotnie przekracza próg 5 proc.

Owszem, w UE są kraje, które także mają względnie wysoki efektywny próg wyborczy w wyborach europejskich. Na ogół wynika to jednak z ich rozmiarów – w bardzo małych państwach trudno tworzyć większe, bardziej reprezentatywne okręgi. W Irlandii wysoki efektywny próg wynika z dozwolonego przez unijne prawo systemu pojedynczego głosu przechodniego (STV) – ten sam system stosowany jest w Irlandii do wyboru parlamentu narodowego od początków Republiki (1921). W Belgii z tego, że – podobnie jak parlament krajowy – delegację do PE wybiera osobno każda z tworzących kraj wspólnot etniczno-językowych: walońska (francuskojęzyczna), flamandzka i niemiecka. W Polsce żadna z tych przesłanek, jakoś uzasadniających wysoki efektywny próg wyborczy – niewielkie rozmiary kraju, tradycja STV, wielojęzyczność – nie jest spełniona.

Kurs na katastrofę

Można się spodziewać, że jeśli Polska przyjmie taką ordynację, rząd Mateusza Morawieckiego czeka kolejny spór z Europą. W momencie, gdy w interesie zarówno polskiej racji stanu, jak i samego PiS, leży raczej zwijanie, niż otwieranie nowych europejskich frontów.

Nic jednak nie wskazuje na to, by senacka większość przejęła się opinią własnego biura legislacyjnego. Nie powinno nas to dziwić. To samo biuro wskazało, że ostatnia runda nowelizacji ustaw sądowych, narusza konstytucyjny porządek Rzeczpospolitej.

Politycy rządzącego obozu zupełnie ignorują ostrzeżenia państwowych organów, które gromadzą przecież wiedzę i know how, mające pomagać politykom unikać fatalnych dla nich i całego państwa błędów. Lekceważąc te głosy rządowa większość zachowuje się jak kapitan samolotu, który – choć wszystkie przyrządy pokazują mu, że za chwilę się rozbije – i tak kontynuuje lądowanie, przekonany, że "jakoś się zmieści". Zarówno w lotnictwie, jak i polityce, takie podejście może przynieść wyłącznie tragiczne skutki.

Tu nie ma się co wahać, trzeba wetować

Jeśli Senat przyjmie tę ordynację bez poprawek, głosy obywateli przed zmieleniem uratować może jeszcze weto prezydenta. Czy Andrzej Duda przeciwstawi się znów swojej partii? Jeśli, jak wszystko na to wskazuje, senat odrzuci prezydencki wniosek w sprawie konsultacyjnego referendum konstytucyjnego, głowa państwa może chcieć się zrewanżować parlamentarnej większości wetem.

Wszyscy, niezależnie od politycznych sympatii, powinniśmy dziś naciskać na prezydenta, by nie podpisywał fatalnej ustawy. Nawet jeśli Parlament Europejski niespecjalnie nas interesuje. Trudno bowiem uwierzyć, by zmiana ordynacji do PE nie była testem przed wyborami do polskiego parlamentu. Wyeliminowanie z niego lewicy, PSL i Kukiza gwarantuje PiS utrzymanie władzy w kolejnej kadencji – w bardziej rozdrobnionym parlamencie partia Kaczyńskiego, przy swojej obecnej, bliskiej zeru zdolności koalicyjnej, miałaby problem zbudować większość. Przy tym Sejm wybrany według takiej ordynacji radykalnie wypaczałby rzeczywiste poparcie społeczne dla partii politycznych i ich programów.

Nie wiem, czy dla prezydenta przekonujące będą argumenty z psucia polskiej demokracji, ale może być co innego: zabetonowanie sceny politycznej, jaką przyniesie ta ordynacja nie jest dla niego korzystna. Dwupartyjna ordynacja wzmacnia liderów obecnych wielkich bloków – Jarosława Kaczyńskiemu i Grzegorza Schetyny – i zostawia bardzo mało miejsca prezydentowi. Panie prezydencie, jeśli chce pan zachować resztki podmiotowości wobec Nowogrodzkiej, jakie sobie pan wywalczył w ostatnich kilkunastu miesiącach, nie ma co się w kwestii nowej ordynacji wahać – trzeba wetować.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)