Jak pech, to pech
(Archiwum)
Wyjątkowego pecha miała włamywacz, który próbował okraść urząd pracy w Gdańsku. Niby przygotowywał się starannie, ale niczego nie ukradł.
26-letni bezrobotny znał bardzo dobrze budynek urzędu, bo często w nim bywał. Żeby dostać się na pierwsze piętro, najpierw ukradł drabinę.
Gdy już wchodził do środka, drabina odskoczyła i upadła na ziemię. Zobaczył to przechodzień. Podniósł drabinę z ziemi i uciekł z nią.
Drogę ucieczki złodziej miał odciętą, ale postanowił działać dalej. Przedostając się do pomieszczenia, gdzie znajdowały się kasy, złamał rękę w nadgarstku i uruchomił alarm.
Przed policjantami schował się pod stołem, ale szybko go znaleziono.
Mężczyzna, który już wcześniej odsiedział 1,5 roku za rozboje, trafił do aresztu.
Za usiłowanie kradzieży z włamaniem grozi mu do 10 lat więzienia.