Jak odzyskać fortunę
Prokuratura już rok temu miała możliwość
przejęcia poufnych dokumentów dotyczących nielegalnych operacji
byłych szefów PZU. Ale tego nie zrobiła, bo Zygmunt Kapusta, szef
warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej, zbagatelizował sprawę -
wynika z informacji "Rzeczpospolitej".
Dziennik pisze, że dopiero po jego wczorajszej publikacji pt. "Tajne konta byłych szefów PZU", Prokuratura Krajowa zaczęła się zastanawiać, czy istnieje możliwość zajęcia pieniędzy zgromadzonych na tajnych kontach należących do Władysława Jamrożego i Grzegorza Wieczerzaka oraz rodziny Andrzeja Perczyńskiego.
Prokurator krajowy Karol Napierski powiedział wczoraj "Rz", że "tekst jest dokładnie analizowany". Prokuratura sprawdza, czy istnieje możliwość zajęcia środków zgromadzonych za granicą. "Jeżeli udowodnimy, że są to pieniądze, które zostały uzyskane w sposób przestępczy, to będziemy próbowali je zająć" - mówi Napierski i dodaje, że w postępowaniu przygotowawczym można wydać postanowienie o zabezpieczeniu roszczeń i kar na mieniu należącym do podejrzanego.
Tymczasem z informacji "Rz" wynika, że prokuratura już ponad rok temu mogła dysponować dokumentami, które wczoraj opublikował dziennik. Jednak Zygmunt Kapusta, szef warszawskiej prokuratury apelacyjnej, który uczestniczył w spotkaniu w tej sprawie, "zlekceważył informacje i nie przejął dokumentów". "Rz" chciała porozmawiać z nim wczoraj na ten temat, ale był nieuchwytny - stwierdza dziennik. (uk)