Jak Ku(r)pić sobie głosy
Dla kandydata na posła, każda sytuacja może być dobra, żeby przypomnieć się wyborcom. Kiedy jednak piastuje się wysokie stanowisko państwowe, trzeba korzystać z bardziej subtelnych metod. O jednym i drugim dobrze wie wojewoda Jan Kurp.
- Pan z prasy...? A wie pan, po co to wszystko? Okręg wyborczy 23!- zagaduje mnie jeden z nauczycieli, który nawet nie kryje oburzenia. Na odchodne mężczyzna rzucił słowem, którego, mając na uwadze dobre obyczaje, przytaczać nie przystoi.
Na to, że intencje zebrania w sali Hotelu Rzeszów kilkuset świeżo dyplomowanych nauczycieli mogą nie być do końca czyste, kilka dni wcześniej zwrócili uwagę sami pedagodzy. Na stronie internetowej Podkarpackiego Kuratorium Oświaty umieszczono dwa zaproszenia. Jedno skierowano do nauczycieli, którzy dziwnym trafem przynależą do okręgu wyborczego, z którego do parlamentu startował będzie wojewoda Jan Kurp.
Ci nauczyciele otrzymali imienne zaproszenia na uroczyste wręczenie dyplomów. Niektórzy musieli wydać po parę złotych, aby dojechać do Rzeszowa.
Drugie zaproszenie rozwiewało wszelkie wątpliwości. Powtórki imprezy nie będzie. Pozostali pedagodzy, z innych powiatów, jeśli chcą, to po odbiór dokumentów powinni się już zgłosić na ul. Miedzianą, do siedziby kuratorium.
- W tamtym roku nie było takiej szopki.- mówi jedna z dyplomowanych nauczycielek.- Dyplomy rozsyłano pocztą.
Niektórzy nauczyciele opuszczali salę z mieszanymi uczuciami. Awans na nauczyciela dyplomowanego, to dla nich niewątpliwy sukces zawodowy, który rzeczywiście należałoby uczcić. Z drugiej jednak, nie podobało się im to, że wciąga się ich w polityczną grę. Może i w subtelny sposób, ale jednak.
Na dodatek, to co otrzymali, nijak się miało do uroczystego charakteru chwili. Ot, sztywna przezroczysta koszulka z nadrukiem kuratorium. W środek wciśnięte dyplom i zaświadczenia.
Sam wojewoda, oprócz obowiązkowych uścisków mnóstwa dłoni, na koniec też nie powiedział nic szczególnego. Przypomniał nauczycielom, że i on wywodzi się z tego stanu i trzy razy piastował funkcję podkarpackiego kuratora oświaty.
Większą "robotę" dla Jana Kurpa wykonał wczoraj kurator Stanisław Rusznica. Już na początku uroczystości nazwisko wojewody padło z jego ust kilka razy. W samych superlatywach. Podobnie było i pod koniec. Nie każdy z nauczycieli pałał taką złością do wojewody i kuratora za zorganizowanie środowej uroczystości. Widać to było np. wówczas, kiedy kurator przypomniał o tym, że wojewoda od kilu dni objeżdża podkarpackie szkoły. Na twarzach niektórych nauczycieli pojawiły się półuśmieszki. Cóż... Kampania wyborcza...
W zawodzie nauczyciela problemów raczej nie brakuje i takie spotkanie, jak wczorajsze, większość obecnych wykorzystała do podzielenia się nimi z koleżankami i kolegami. A wojewoda Kurp? - Dziś jest, jutro może go nie być... - powiedziała mi nauczycielka delektując się kawą i ciasteczkami.- A to, że my jesteśmy teraz dyplomowani, też już nas przed niczym nie chroni. Jak nie będzie młodzieży... to nas też za chwilę nie będzie.
Andrzej Baran
abaran@pressmedia.com.pl