Jak hartował się Miodowicz
Sprawa Anny Jaruckiej nie jest pierwszą w
przeszłości płk. Konstantego Miodowicza, która posłużyła do
pogrążenia jego przeciwników politycznych - pisze "Trybuna".
10.09.2005 | aktual.: 10.09.2005 08:17
Dziennik przypomina, że kilka lat temu obecny polityk Platformy Obywatelskiej oskarżył byłego wiceszefa Urzędu Ochrony Państwa Adama Tarachę o inwigilowanie opozycji. Ten oddał sprawę do sądu, co skończyło się dla posła PO porażką. Tutaj też, jak przy Jaruckiej, pojawił się tajemniczy pośrednik i płk Wojciech Brochwicz.
Świadek Brochwicz i tajemniczy pośrednik także wtedy nie pomogli Miodowiczowi, który musiał publicznie przeprosić Tarachę. Podczas procesu Taracha zastanawiał się, skąd się wzięły oskarżenia Miodowicza. Sugerował, iż są one zasłoną dymną mającą odwrócić uwagę mediów od pojawiających się zarzutów pod adresem Miodowicza o inwigilowanie polityków innych opcji politycznych. Bowiem w 1997 r. przez prasę przewaliły się podejrzenia, jakoby kontrwywiad pod wodzą Miodowicza prowadził działania dezintegracyjne wobec prawicy i lewicy - zaznacza "Trybuna".
W grudniu 1991 r. świadek Miodowicza w procesie Taracha - Brochwicz wraz z grupą oficerów UOP wybrał się do Moskwy na rozmowy z rosyjskimi specłużbami na temat tzw. moskiewskiej pożyczki udzielonej PZPR przez KPZR. Według Leszka Millera, Brochwicz miał też inną misję - wynegocjowanie z rosyjskimi specsłużbami porozumienia dotyczącego organizacji wspólnych przedsięwzięć wymierzonych w polską lewicę.
Politycy SLD zarzucali w połowie lat 90. kontrwywiadowi, że przy okazji sprawy tzw. moskiewskiej pożyczki prowadzono przeciwko nim operację "Pamela". Tygodnik "Nie" pisał natomiast o operacji "Samba" rozpracowywania Jerzego Urbana i jego pisma, oraz "Kosa", gdzie na warsztat wzięto Samoobronę.
Miodowicz był jednym z "bohaterów" tzw. afery Olina, po której musiał odejść z urzędu. Trafił potem do Sejmu, gdzie w Komisji ds. Służb Specjalnych kontrolował swoich niedawnych kolegów z UOP. W okresie koalicji AWS-UW zapisał się w pamięci jako wyjątkowo zaangażowany obrońca ówczesnego szefa urzędu płk. Zbigniewa Nowka, który przy pomocy innego pułkownika Krzysztofa Szwedowskiego całkowicie podporządkował sobie UOP. Po odejściu z urzędu Szwedowski dostał posadę wiceprezesa NIK. Nadzorował najważniejsze kontrole przeprowadzane przez NIK. Należał do jastrzębi bezpardonowo walczących z rządzącą lewicą - podkreśla dziennik.