Jada z duchami
Burmistrz Choszczna przedstawia stosy rachunków za obiady z ludźmi, którzy zaprzeczają, że się z nim spotykali - donosi "Głos Szczeciński". Komisja rewizyjna ustaliła, że w 2004 r. burmistrz aż 149 razy bywał w restauracjach w Reczu, Szczecinie, Wapnicy i Gryfinie. Płacił za to z funduszu reprezentacyjnego.
04.05.2005 | aktual.: 04.05.2005 08:46
Dwie z faktur dotyczą rzekomych spotkań z posłanką Małgorzatą Rohde w luksusowym hotelu w Mierzęcinie, w woj. lubuskim. Miały się one odbyć 17 maja i 1 czerwca ub. r. Rachunek wyniósł 1322 złote. W tym czasie pani poseł nie była na terenie Choszczna ani oficjalnie, ani też przejazdem. Ponadto nie zna wspomnianego obiektu w Mierzęcinie.
Nigdy też nie był tam komendant wojewódzki policji Andrzej Gorgiel, choć na fakturze z 24 maja ubiegłego roku opiewającej na 276 złotych widnieje opis z jego nazwiskiem.
Lista biesiadników jest długa. Znajduje się na niej wielu burmistrzów i wójtów, m.in. z Gryfina, Barlinka, Recza, Drawna, Bierzwnika oraz posłów i przedstawicieli wielu instytucji.
- Zdarza się tak, że jadę po prostu w kilka miejsc na spotkania z różnymi ludźmi i mówię o tym podwładnym w urzędzie miejskim. Po przyjeździe faktury trafiają do pani naczelnik Teresy Mrowickiej i tak są opisywane, jak mówiłem przed wyjazdem. Nie musiały więc być to dokładne opisy. Nie jest to naruszenie prawa, ale po prostu niedopatrzenie. Mam na takie wydatki określony limit, czyli 125 tysięcy złotych rocznie, a ja wydałem tylko około 25 tysięcy - wyjaśnia burmistrz Ryszard Boratyński.
W rozmowie z dziennikarzem "Głosu" burmistrz informuje, że powołał już specjalną komisję, aby sprawdziła obieg dokumentów. Trzeba te sprawy koniecznie wyjaśnić i odtworzyć wszystkie zdarzenia - dodaje Boratyński.(PAP)