Jackson w szpitalu
Michael Jackson, którego proces o molestowanie seksualne wkroczył w decydującą fazę, został hospitalizowany w niedzielę w Kalifornii, w związku z nasileniem się bólów pleców, które doskwierały mu już wcześniej w trakcie procesu. Po pięciu godzinach opuścił jednak szpital. Lekarze odmówili jakichkolwiek komentarzy.
46-letni piosenkarz, w towarzystwie swego ochroniarza, przybył w niedzielę po południu do izby przyjęć szpitala w Santa Inez Valley, położonego o niespełna 10 km od słynnego kalifornijskiego rancza artysty - Neverland. Rzeczniczka Jacksona powiedziała dziennikarzom, iż bóle krzyża nasiliły się, także z powodu stresu, związanego z procesem.
Trwający od 14 tygodni proces Jacksona był już dwukrotnie przerywany z powodu jego pobytów w szpitalu, kończących się jednak zawsze szybko i pomyślnie. Piosenkarz oskarżony jest m.in. o molestowanie 13-letniego chłopca.
W piątek ława przysięgłych, w składzie ośmiu kobiet i czterech mężczyzn, rozpoczęła obrady, by zdecydować, czy uznaje gwiazdora muzyki pop za winnego. Po dwóch godzinach debatę przerwano na czas weekendu. Wcześniej przed sądem w Santa Maria w Kalifornii mowy końcowe wygłosili oskarżyciel i obrońca. Przysięgli będą musieli wziąć pod uwagę zeznania ponad 140 świadków a także zadecydować w sprawie winy Jacksona w dziesięciu głównych punktach aktu oskarżenia. Piosenkarz twierdzi, że jest niewinny. Grozi mu kara ponad 20 lat więzienia.
Prowadzący sprawę sędzia Rodney Melville zapowiedział wznowienie procesu w poniedziałek i nie wykluczył, iż tego samego dnia może zostać ogłoszony werdykt ławy przysięgłych.