J.Kaczyński: mam ochronę na prośbę brata
Szef PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że to na prośbę brata - prezydenta Lecha
Kaczyńskiego i szefa MSWiA Ludwika Dorna zgodził się przyjąć
ochronę funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
J.Kaczyński powiedział, że on sam się nie obawia o swoje bezpieczeństwo. O to, by miał ochronę, prosił go brat, dlatego że, ze względu na fizyczne podobieństwo, szef PiS często jest brany za prezydenta.
Ostatecznym argumentem, które przesądziło, iż J. Kaczyński ma ochronę, było podpalenie budki funkcjonariuszy BOR pilnujących mieszkania Lecha Kczyńskiego na warszawskim Powiślu.
Chodzi mi o spokój prezydenta RP. Zasługuje na to, żeby nie musiał się o brata bliźniaka niepokoić. A bracia bliźniacy na ogół się o siebie niepokoją. Taka jest natura bliźniactwa - powiedział J.Kaczyński.
Zaznaczył, że jemu nikt nie groził. Natomiast ktoś, kto jest - jak ten który podpalił budkę - niezrównoważony psychicznie, biorąc mnie za prezydenta, może mi jakąś krzywdę zrobić - dodał J.Kaczyński. Podkreślił, że on osobiście się tego nie obawia.
Obawia się o to mój brat i on mnie o to prosił. Obawiał się o to także minister spraw wewnętrznych, który od dawna już mnie prosił, żebym wziął ochronę. Ja się na to nie zgadzałem, po tym incydencie zgodziłem się, bo nie chcę psychicznie obciążać przede wszystkim brata, ale także i przyjaciół - powiedział J. Kaczyński.
Szef zespołu obsługi BOR płk. Jarosław Kanarek powiedział, że ochrona osób, które nie pełnią funkcji podlegających ochronie BOR, następuje w uzasadnionych sytuacjach, na polecenie szefa MSWiA. Takimi sytuacjami może być np. zagrożenie zdrowia lub życia.
*Wydarzenia TV POLSAT*
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl