IPN ujawnił część akt Kiszczaka
Kilkadziesiąt redakcji, tłum dziennikarzy.
IPN ujawnił akta "Bolka" - zdjęcia
Dziennikarze i historycy zapoznali się z pierwszym pakietem tzw. akt Kiszczaka. Dokumenty udostępniono w samo południe w warszawskiej czytelni Instytutu Pamięci Narodowej.
To teczka personalna i teczka pracy z lat 1970-1976 TW "Bolek", gdzie znajduje się odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Są tam też doniesienia "Bolka" oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim.
Lech Wałęsa, po udostępnieniu przez IPN dokumentów dotyczących agenta SB "Bolka" zabezpieczonych w domu gen. Czesława Kiszczaka, napisał na blogu: "Tak przegrałem, ale tylko w tym miejscu gdzie prawie wszyscy uwierzyli że jednak jakaś zdradziecka agenturalna współpraca z SB 46 lat temu incydentalnie krótko ale była, i na krótko zostałem złamany. To nieprawda. Dziękuję zdradziliście mnie nie ja Was. LW".
(WP, TVN24, oprac.: mg)
Teczka pracy agenta SB "Bolka"
W materiałach udostępnionych przez IPN jest datowane na 21 grudnia 1970 roku odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa.
"Zobowiązanie
Ja niżej podpisany Wałęsa Lech syn Bolesława i Feliksy urodzony 1943 w Popowie pow. Lipno zobowiązuje się zachować w ścisłej tajemnicy treść przeprowadzonych ze mną rozmów z pracownikami służb bezpieczeństwa.
Jednocześnie zobowiązuję się współpracować ze służbą bezpieczeństwa w wykrywaniu i zwalczaniu wrogów PRL. Informację będę przekazywać na piśmie i będą one polegały na prawdzie.
Fakt współpracy ze służbą bezpieczeństwa zobowiązuję się zachować w ścisłej tajemnicy i nie ujawniać jej nawet przed rodziną.
Przekazywane informacje będę podpisywał psełdonimem "Bolek".
Lech Wałęsa Bolek"
W materiałach udostępnionych przez IPN znajduje się też notatka prowadzącego oficera - kpt. Edwarda Graczyka, że 21 grudnia 1970 r. dokonał "doraźnego pozyskania Wałęsy".
Według opinii eksperta archiwisty dokumenty są autentyczne
Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że w ramach procedur dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom i weryfikacji, w tym także "ekspertyzom typu grafologicznego". Według opinii eksperta archiwisty dokumenty są autentyczne.
Tłumy dziennikarzy
Pierwszy pakiet akt udostępniono o godz. 12 w czytelni akt IPN przy ul. Kłobuckiej w Warszawie. Są to teczka personalna i teczka pracy z lat 1970-1976 TW "Bolek", gdzie znajduje się odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Są tam też doniesienia "Bolka" oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim.
Na Kłobucką od rana przybywali dziennikarze chcący opisać dokumenty. Było ich w sumie kilkudziesięciu.
Z kraju i ze świata
IPN przygotował dla przedstawicieli mediów 40 kopii tych dokumentów. Na sporządzonej przez dziennikarzy i fotoreporterów liście oczekujących wpisało się 39 redakcji - w tym media zagraniczne.
Dla czekających przed budynkiem dziennikarzy pracownicy IPN wynieśli gorącą kawę i herbatę. Wewnątrz budynku z dokumentami będzie można zapoznawać się przy 30 stolikach w czytelni oraz dodatkowych 10 - wystawionych na korytarzu. O godz. 12 dziennikarze zaczęli wchodzić do środka.
"Na zasadzie dobrowolności"
Wśród ujawnionych przez IPN dokumentów są: sporządzona 9 czerwca 1976 roku przez kpt. Z. Ratkiewicza charakterystyka TW "Bolek" oraz obszernie ją powielające postanowienie z tego samego dnia o rozwiązaniu współpracy z tym agentem, zatwierdzone pieczątką zastępcy naczelnika wydziału III SB mjr. Czesława Wojtalika.
Stwierdzono w nich, że "Bolek" został pozyskany 29 grudnia 1970 roku "na zasadzie dobrowolności" przez kpt. E.Graczyka z Olsztyna i współpracownik ten pozostawał "na kontakcie" 3 pracowników oraz rezydenta SB ze stoczni.
"Wynagrodzenie brał bardzo chętnie"
Jako powód rozwiązania współpracy z TW "Bolkiem" podano jego "niewłaściwe zachowanie się" jako współpracownika mimo kilkakrotnych ostrzeżeń, niechęć do współpracy oraz fakt, że 30 kwietnia 1976 roku został zwolniony z pracy w stoczni za wystąpienia krytykujące jej władze. Odnotowano, że za przekazywane informacje "Bolek" był wynagradzany w sumie kwotą 13 100 zł. "Wynagrodzenie brał bardzo chętnie" - dodano.
"Dał się poznać jako jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy"
"Celem pozyskania (w grudniu 1970 r. - PAP) było rozeznanie działalności kierownictwa Komitetu Strajkowego oraz innych osób wrogo działających po wypadkach grudniowych 1970 roku w Stoczni Gdańskiej. Od roku 1970 do 1972 (Bolek - PAP) przekazał szereg cennych informacji dot. destrukcyjnej działalności niektórych pracowników. Na podstawie otrzymanych materiałów założono kilka spraw. W tym czasie dał się poznać jako jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy" - czytamy w dokumencie.
"Był wykorzystywany jako jednostka sygnalizacyjna"
Jak dodano, po ustabilizowaniu się sytuacji w stoczni, współpracownik "był wykorzystywany jako jednostka sygnalizacyjna" przez rezydenta, czyli człowieka SB na terenie stoczni o kryptonimie "Madziar".
SB odnotowała, że od tego czasu dało się zauważyć niechęć TW "Bolka" do dalszej współpracy, uzasadnianą brakiem czasu i tym, "że na zakładzie nic się nie dzieje oraz żądaniem zapłaty za przekazywane informacje, które nie stanowiły większej wartości operacyjnej".
Po każdym wystąpieniu TW "Bolka" SB przeprowadzała z nim rozmowę
Informacje uzyskiwane od informatorów SB weryfikowała przez innych agentów. W dokumencie o rozwiązaniu współpracy napisano, że podczas kontroli informacji od TW "Bolka" stwierdzono, że "niejednokrotnie w pozyskiwanych informacjach przebijała się chęć (przekazania - PAP) własnego poglądu na sprawę, nadając jej (prezentując - PAP) jako opinię środowiskową. Stwierdzono również, że podczas odbywających się zebrań dość często bez uzasadnienia krytykował kierownictwo administracyjne, partyjne i związkowe wydziału" - czytamy.
W dokumencie zaznaczono, że po każdym (publicznym - PAP) wystąpieniu TW "Bolka" SB przeprowadzała z nim rozmowę, "podczas której wytykano mu jego niewłaściwe wystąpienie na zebraniu, pouczano jak ma zachowywać się oraz ostrzegano go, że o ile będzie nadal tak postępował, to zostanie zwolniony z zakładu".