Inwazja rudych kit
Zagryzły już kilka kur, gołębi, pogryzły psa i straszą wnuczkę Wiesława Wachowca - pisze "Express Ilustrowany". Mowa o lisach, które zadomowiły się w okolicach ul. Przybyszewskiego w Łodzi.
16.07.2005 | aktual.: 16.07.2005 07:57
"Mnie porwały już trzy kury, potarmosiły psa i narobiły innych drobnych szkód: poprzegryzały węże ogrodnicze, konewki, poniszczyły grządki" - mówi dziennikowi Grażyna Jędraszczyk, która ma gospodarstwo przy ul. Przybyszewskiego. "Dookoła są ugory. Kiedyś pełno było na nich kuropatw i bażantów. Teraz w ogóle ich nie słychać. Wytrzebiły je lisy" - dodaje pani Grażyna.
Według gazety, mieszkańcy ul. Mechanicznej widują całe rodziny rudzielców. "Naliczyliśmy osiem. Duże i młode. Czują się jak u siebie, a ja się denerwuję, bo mam trzyletnią wnuczkę i martwię się, by jej nie pogryzły" - mówi "Expressowi Ilustrowanemu" Wiesław Wachowiec.
"Zawiadamialiśmy inspekcję sanitarną, inżyniera miasta, straż pożarną i Polski Związek Łowiecki. Lisy jak łaziły, tak łażą. W nocy słychać ich piski" - dodaje Teresa Lesiak z ul. Maciejewskiego.
Dyspozycja inżyniera miasta twierdzi, że sprawę lisów przekazała wydziałowi ochrony środowiska, który z kolei utrzymuje, że żadnej takiej informacji nie otrzymał - informuje dziennik.
Lisy dokuczają łodzianom nie od dziś (np. w Łagiewnikach), ale dopiero teraz zaczęły zapuszczać się w głąb miasta wzbudzając niepokój ludzi. Ustawa o ochronie zwierząt nie precyzuje, co robić ze zdrowymi, wolno żyjącymi zwierzętami wchodzącymi ludziom w paradę - podkreśla "Express Ilustrowany".(PAP)