„Inka” w końcu potwierdziła
Zapis wideo z wizji lokalnej z udziałem "Inki", która relacjonuje w nim ostatnie chwile Jacka Dębskiego, obejrzał w czwartek warszawski Sąd Okręgowy. "Inka" po raz pierwszy potwierdziła swoje wyjaśnienia.
W czasie wizji lokalnej Halina G. przyznała, że w trakcie pobytu jej, Dębskiego oraz innych osób w warszawskim lokalu "Casa Nostra" Jeremiasz B., ps. Baranina dzwonił do niej kilkakrotnie i wydawał polecenia. Powiedział jej kiedy ma wyjść z Dębskim z lokalu, tłumaczył też, że Dębski "musi zostać ukarany, bo był nielojalny".
"Inka" nie powiedziała wówczas prawdy o zabójcy Dębskiego. Wskazywała wtedy na Adama R., podwładnego jednego ze stołecznych gangsterów, którego zwierzchnikiem był "Baranina". Później okazało się, że Adam R. zabił jej narzeczonego - miało się to stać także na polecenie Jeremiasza B.
W tamtym czasie (wizja lokalna odbywała się w czerwcu 2001, a do zabójstwa Dębskiego doszło w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001) "Inka" chroniła jeszcze osobę, która naprawdę zabiła Dębskiego. Dopiero miesiąc później powiedziała ona, że zabójcą był Tadeusz M., ps. Sasza, zaufany płatny morderca na usługach "Baraniny".
Po obejrzeniu wizji lokalnej "Inka" po raz pierwszy potwierdziła przed sądem składane wtedy wyjaśnienia. Powiedziała jednocześnie, że będzie odpowiadać na wszystkie pytania dotyczące tej wizji lokalnej, natomiast w piątek chce złożyć wyjaśnienia także na inne tematy. Nadal jednak będzie się to odbywać bez udziału kamer, aparatów fotograficznych oraz mikrofonów. (reb)