"Inka": byłam narzędziem "Baraniny"
Halina G. "Inka" nie przyznała się do zarzutu pomocy w zabójstwie Jacka Dębskiego. Twierdziła, że nie wiedziała, iż Dębski ma zginąć, a wykonywała jedynie polecenia Jeremiasza B. "Baraniny", który kazał jej wyjść z byłym ministrem z lokalu.
10.04.2003 13:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W czwartek "Inka" odczytała przed sądem swoje oświadczenie, w którym po raz pierwszym w tym procesie ustosunkowała się przed sądem do postawionego jej zarzutu. Mówiła, że nie miała świadomości, iż Dębski ma zginąć. Gdyby bowiem to wiedziała, nie wyszłaby w nocy 11 kwietnia 2001 roku przed lokal, gdzie b. minister sportu został zastrzelony. Twierdziła, że była niejako pracownikiem "Baraniny", wykonywała jego zlecenia, które zawsze były drobne i niepozorne.
Swoje wcześniejsze wyjaśnienia, w tym także wskazanie niewłaściwej osoby jako zabójcy Dębskiego, "Inka" tłumaczyła bezwzględnością "Baraniny" i obawą o własne życie, w przypadku gdyby od razu powiedziała, kto naprawdę zabił ministra. Jednocześnie "Inka" zaprzeczyła twierdzeniom jednego ze świadków, który zeznał przed sądem, że widział jak Halina G. rozmawia z zabójcą, a już po dokonaniu tej zbrodni oddalają się z miejsca zdarzenia.
Komentując oświadczenie "Inki", prokurator Andrzej Komosa powiedział jedynie, że znajduje w nim "mocne i słabe strony". Nie chciał mówić o szczegółach, podkreślając, że zrobi to w mowie końcowej.(ck)