I ty, Brutusie?...
Do "Expressu" zadzwonił zdenerwowany Czytelnik. - Aresztowali mojego psa. Teraz siedzi w areszcie - powiedział do słuchawki i pojechał odzyskać czworonoga. Pan Marek mieszka na Osowej Górze. Kilka dni temu pracownik gazowni przeglądał instalację w jego domku. Gdy wychodził, nie zamknął za sobą furtki. Brutus, pies pana Marka, czmychnął przez nią na zewnątrz.
- Po kilku godzinach zadzwoniłem do schroniska dla zwierząt - opowiada właściciel czworonoga. - Podałem rysopis. Okazało się, że Brutus jest zamknięty w boksie. Ale nie mogłem go odzyskać, wcześniej musiałem zapłacić mandat! - Kto nie zachowuje zwykłych, lub nakazanych środków ostrożności przy przetrzymywaniu zwierzęcia podlega karze grzywny 200 złotych - cytuje regulaminowy artykuł "77" Adam Dudziak, naczelnik do spraw dzielnic bydgoskiej Straży Miejskiej.
Mundurowy tłumaczy, że grzywnie podlega zwykle właściciel. Chyba że wskaże osobę, która złamała artykuł "77". Poza 200 złotymi mandatu, właściciel musi też zapłacić za pobyt psa w schroniskowym boksie (co przypomina nieco zasady odstawienia na parking źle zaparkowanego samochodu).
- Doba kosztuje 5 złotych, do tego dochodzi opłata za dowiezienie do nas psa, czyli około 30 złotych - tłumaczy pracownik schroniska dla zwierząt przy ulicy Grunwaldzkiej w Bydgoszczy. - Psy bardzo rzadko są oznaczone, dlatego czasami właściciele nie odbierają od nas czworonogów. Sprawę znacznie ułatwiłby mały identyfikator, z którego można by odczytać nazwisko właściciela. (dan)