Huragan Dennis przybrał na sile
Pierwszy tegoroczny huragan nad
zachodnim Atlantykiem, Dennis, który spowodował na Karaibach ponad
30 śmiertelnych ofiar, po południu, zbliżając się do
Florydy, znów zyskał na sile.
Z Haiti donoszą o 25 zabitych, z Kuby o 10, choć ich liczba może okazać się większa. Władze kubańskie mówią o zniszczeniu przez huragan ponad 5 tys. domów.
W niedzielę rano wichry, które przybierają na sile w zetknięciu z ogrzanymi wodami Zatoki Meksykańskiej, uderzą prawdopodobnie z prędkością ok. 200 km na godzinę w wybrzeże USA, gdzieś na wysokości stanów Floryda i Luizjana.
W Zatoce Meksykańskiej przed nadejściem huraganu ewakuowano załogi 116 naftowych platform wiertniczych. Gubernator stanu Alabama, Bob Riley, wezwał pół miliona osób przebywających podczas weekendu na wybrzeżu do schronienia się w głębi lądu.
Mimo zbliżającego się cyklonu, jak nazywa się na Karaibach huragany, NASA nie odwołała wyznaczonego na 13 lipca o godz. 21.51 czasu środkowoeuropejskiego startu promu Discovery z przylądka Canaveral na Florydzie.
W chwili gdy zaatakował w piątek Kubę, Dennis został sklasyfikowany w pięciostopniowej skali Saffira Simpsona jako "czwórka". Towarzyszyły mu na Kubie wichry dochodzące do 240, a nawet w porywach do 269 km na godzinę. Nad karaibską wyspą bardzo osłabł - spadając na najniższe miejsce w "tabeli", ale nad Zatoką Meksykańską znów się rozszalał, przybierając na sile w miarę zbliżania się do wybrzeży Florydy.