Holendrzy żegnają Fortuyna
Tysiące Holendrów stało w czwartek w długiej kolejce przed katedrą w Rotterdamie, aby złożyć ostatni hołd populistycznemu politykowi Pimowi Fortuynowi, którego zwłoki wystawiono tam w białej trumnie.
09.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wielu kładło kwiaty. Niektórzy nieśli serca z papier-mache ozdobione zdjęciem 54-letniego ostrzyżonego na zero prawicowca, zastrzelonego w poniedziałek, niecałe 10 dni przed wyborami do parlamentu holenderskiego, w których nowo założona partia Fortuyna miała szanse uzyskać dobry wynik.
Obok trumny, tuż przed ołtarzem, umieszczono wieniec z czerwonych róż od rodziny, na której prośbę ciało Fortuyna wystawiono na widok publiczny w katedrze w jego rodzinnym mieście dzień przed pogrzebem.
Charyzmatyczny i kontrowersyjny były profesor, obnoszący się ze swoim homoseksualizmem, wstrząsnął światem holenderskiej polityki, hołdującym poprawności politycznej i unikającym niepopularnych tematów. Domagał się zamknięcia granic kraju dla imigrantów a islam nazywał "kulturą zacofaną".
Oskarżony o zabójstwo Fortuyna jest 32-letni Volkert van der Graaf, obrońca praw zwierząt, który stanąwszy w środę przed sądem nie złożył żadnego oświadczenia.
Wielu Holendrów częścią winy za śmierć Fortuyna obarcza media i ludzi establishmentu, twierdząc, że demonizowali oni populistycznego polityka i przyrównywali go do skrajnych prawicowców Jean-Marie Le Pena z Francji i Joerga Haidera z Austrii, podczas gdy Fortuyn "mówił po prostu to, co leżało wyborcom na sercu". (mag)