Hiszpański sen
Osoby, którym Międzynarodowe Pośrednictwo
Pracy z Zielonej Góry obiecywało pracę w Hiszpanii, czują się
oszukane. Darmowe, według zapewnień firmy, pośrednictwo kosztuje
450 zł - donosi "Głos Pomorza".
Kilka tygodni temu firma otworzyła dwa kolejne biura: w Koszalinie i w Słupsku. Praca przy zbiorze owoców miała być pewna, legalna i dobrze płatna. W obu biurach MPP zapewniano, że firma żadnych pieniędzy od nikogo nie chce, bo za pośrednictwo zapłaci jej hiszpański partner. Pierwszych opłat (za transport, ubezpieczenie) klienci powinni się spodziewać po przyjeździe na miejsce zatrudnienia - pisze dziennik.
Okazuje się jednak, że płacić trzeba już teraz tajemniczej firmie PERSOPOWER - SAPN, S.L. (ma być ona hiszpańskim odpowiednikiem MPP). Jej przedstawiciel, niejaki Alfonso Garcia Gonzalez, od kilku dni rozsyła do zarejestrowanych osób propozycję kontraktu. Żąda w nim wpłacenia z góry 92 euro (czyli około 450 zł) na konto w Madrycie. Nie podaje żadnych danych, gdzie i do kogo trafią polscy robotnicy. Wymienia jedynie termin, kiedy mają wyjechać: od listopada do końca stycznia 2005 roku - informuje "GP".
Gazeta dowiedziała się, że największe wątpliwości pracowników Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, którzy zainteresowali się sprawą, budzi pozwolenie na działalność MPP. Jego termin ważności mija 1 sierpnia. Jeżeli zielonogórskiej firmie nie uda się przedłużyć pozwolenia, a jej hiszpański partner nagle przestanie istnieć, to może być tak, że każdy, kto wpłacił na madryckie konto, nie będzie mógł mieć pretensji do MPP, a za granicą nic nie wskóra - ostrzega "Głos Pomorza". (PAP)