Podpisał instrukcję, w której znalazły się m.in. hasła potrzebne do nawiązania kontaktów z polskimi oficerami w Ameryce. "Wymyślił je sam Belka" - opowiada "Rzeczpospolitej" osoba, która czytała teczkę. W USA agenci kontaktowali się z Belką. Według gazety, na podstawie rozmów pisali raporty dla Warszawy.
Belka występuje w tych raportach pod kryptonimem "Belch". Do Polski trafiać miały również dokumenty dostarczone przez stypendystę. Premier kategorycznie twierdzi, że nie współpracował ze służbami. Ostatni raz powtórzył to w czwartek. Rzecznik interesu publicznego nigdy nie zakwestionował oświadczenia szefa rządu - przypomina dziennik.
Przed rokiem Belka w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" opowiadał o rozmowach sprzed wyjazdu do Ameryki. "Byłem instruowany, żeby uważać, bo będę inwigilowany przez obce wywiady. podpisałem, że zostałem poinformowany o niebezpieczeństwach i że o rozmowie nikomu nie powiem" - mówił wówczas. Na pytanie, czy służby nie potraktowały tego jako czegoś w rodzaju szkolenia, Belka odpowiedział: "To samo pytanie zadał mi adwokat. Pytał, czy nadali pseudonim, czy chcieli jakichś informacji. ALe niczego takiego nie było" - powiedział Belka "Rzeczpospolitej" w maju 2004 r. Zapewnił, że nie pisał żadnych dokumentów ani notatek dla służb.
Posłowie, mówiący o teczce premiera, nie chcą podawać nazwisk. Materiały są "ściśle tajne". Tajność jest konsekwencją zapisów ustawowych, które zapewniają anonimowość osobom, które współpracowały ze służbami po 1983 r. Roman Giertych (LPR) zapowiedział, że zawiadomi prokuraturę, iz Belka 14 marca złożył fałszywe zeznania przed komisją śledczą. Chodzi o odpowiedź na pytanie Giertycha: "Czy kiedykolwiek podpisał pan dokument o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa?". "Nie" - krótko odparł wtedy Belka. Zdaniem posła w teczce są dowody, że premier kłamał pod przysięgą - informuje "Rzeczpospolita". (PAP)
Więcej: Rzeczpospolita - Hasła z teczki