Harem przydrożny
Nie kupiłem tych dziewczyn - powiedział wczoraj przed bydgoskim Sądem Okręgowym 27-letni Geundual R., Bułgar oskarżony o kupno - w cenie 1000 dolarów za "głowę" - dwóch obywatelek Ukrainy, które następnie miał nakłaniać do nierządu.
Akt oskarżenia w tej sprawie przygotowała Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy, Wydział VI ds. Przestępczości Zorganizowanej. Jak ustalili śledczy, dwie Ukrainki: Lena K. i Irena S. zostały do Polski ściągnięte przez ich rodaków: 37-letniego Oleha B. i 36-letniego Wołodymyra K. Mężczyźni obiecali ubogim dziewczynom, że dostaną w naszym kraju pracę. Zdaniem prokuratury, jednak Ukraińcy zabrali dziewczynom paszporty, a w marcu 2002 roku na stacji benzynowej we Włocławku sprzedali obywatelowi Bułgarii pochodzenia tureckiego - Geundualowi R. Mężczyzna dał za każdą z kobiet 1000 dolarów, a więc niespełna 4000 zł. Prokuratura zarzuca Bułgarowi poważne przestępstwa. W okresie od marca do września 2002 roku miał nakłaniać kobiety do świadczenia usług seksualnych w podbydgoskim Tryszczynie, Szubinie, a także w rejonie samej Bydgoszczy. Jak stwierdza akt oskarżenia, szczególnie zły los spotkał u Geunduala R. małoletnią Lenę K. Dziewczyna miała być przez niego wielokrotnie bita i zmuszana do uprawiania z nim seksu.
Geundual R. został aresztowany w lutym 2003 roku, miesiąc później za kratki trafili Oleh B. i Wołodymyr K. Wczoraj przed bydgoskim Sądem Okręgowym rozpoczął się ich proces. Rozprawa opóźniła się o ponad godzinę, ponieważ w ostatniej chwili okazało się, że jeden z ławników zrzekł się swej funkcji i trzeba było szukać zastępcy.
Geundual R., mężczyzna w typie "macho", porozumiewał się z sądem łamaną polszczyzną, często korzystając z pomocy tłumaczki. Podobnie dwaj Ukraińcy, na których na sądowym korytarzu czekali koledzy.
Przed ogłoszeniem przerwy sędzia Dariusz Jagielski zdążył wstępnie przesłuchać głównego oskarżonego. Geundual R. powiedział, że do winy przyznaje się częściowo.
- Nie przyznaję się, że kupiłem te dwie dziewczyny, że namawiałem je do nierządu, że gwałciłem Lenę K. Uderzyłem ją z otwartej dłonie może z dwa razy, ale nie kopałem jej, nie biłem pięściami, ani innymi przedmiotami. Zabrałem Lenie K. paszport, ale tylko po to, żeby oddać go w recepcji - mówił Geundual R. Wyjaśnił, że Lenę K. poznał na trasie Poznań-Świecko, gdzie dziewczyna "pracowała". Został jej stałym klientem, a wkrótce potem chłopakiem. Zamieszkali w hotelu w Tryszczynie, niedługo dołączyła do nich Irina S. i jej opiekun Nikoła. Mężczyźni podzielili się dziewczynami - Lena przypadła Geundualowi, a Irina - Nikoli. Do pracy przy szosie dowoził je zaprzyjaźniony z Geundualem R. taksówkarz.
- Nie chciałem wozić dziewczyn, bo w pobliżu miałem narzeczoną-Polkę i bałem się, że ona się dowie, że wożę dziewczyny na drogę - tłumaczył oskarżony. Sąd dołączył do akt jego pisemne wyjaśnienia, a także odpowiedź na akt oskarżenia Oleha B. Ukrainiec wyjaśnia w niej, że jego zdaniem istnieją rozbieżności w zeznaniach dotyczących czasu i miejsca przekroczenia granicy polskiej przez obie dziewczyny, a ponadto - że świadkowie i billingi telefoniczne nie potwierdzają jego związków z Geundualem R.
Oskarżonym za handel żywym towarem grozi od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. A jaki jest los pokrzywdzonych kobiet? Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że zostały wydalone na Ukrainę bez prawa wjazdu na teren Rzeczypospolitej Polskiej.
jar