Gwałt w melinie
Kilkadziesiąt osób, bywalców jednej z
bytomskich melin, przesłuchali policjanci, chcąc ustalić sprawców
zbiorowego gwałtu na 17-letniej dziewczynie - informuje "Dziennik
Zachodni".
05.01.2006 | aktual.: 05.01.2006 04:10
W sylwestra około godz. 22.50 nastolatka czekała na pustym przystanku przy ul. Francuskiej w Miechowicach. Wracała z prywatki do domu. Wtedy napadło na nią trzech podpitych mężczyzn. - Chwycili ją za nogi i ręce, żeby siłą przenieść do znajdującej się 200 metrów dalej meliny - mówi aspirant Bogdan Kołodziej z bytomskiej policji kryminalnej. - Dziewczyna wyrywała się, krzyczała. W pobliżu przystanku stał mężczyzna. Nie zareagował, nie wezwał policji.
Na melinie było już wtedy kilka osób. Właścicielka mieszkania zablokowała drzwi. Mężczyźni zabrali dziewczynie telefon komórkowy i pieniądze. Próbowali ją upić, siłą wlewali jej wódkę do ust. Nie udało się. Wtedy jeden z nich zaciągnął ją do pokoju obok i zgwałcił. Potem jego kolega zrobił to samo.
- Gdy trzech mężczyzn wyszło z meliny, żeby sprzedać telefon, nastolatce udało się uciec do sąsiedniego mieszkania. Stamtąd zadzwoniła na policję - mówi Kołodziej.
Policjanci zatrzymali w melinie dziewięć osób, trzy radiowozy patrolowały dzielnicę w poszukiwaniu gwałcicieli. Wśród zatrzymanych dziewczyna rozpoznała jednego z nich, 49-letniego Grzegorza P.
Wczoraj sąd przesłuchał 32-letnią Annę B., właścicielkę mieszkania. Postawiono jej zarzuty składania fałszywych zeznań i pozbawienia wolności. (PAP)