PolskaGwałciciel przydrożny

Gwałciciel przydrożny

Polował na młode kobiety dla zabawy. Zgwałcił dwie. Trzecia mu uciekła. Sąd Rejonowy w Środzie skazał go na 3 lata i 8 miesięcy. Od wczoraj wyrok jest prawomocny.

Gwałciciel przydrożny

16.02.2005 | aktual.: 16.02.2005 14:31

Miał wszystko. Wyższe wykształcenie, zarobki rzędu 8-9 tys. zł miesięcznie, udane małżeństwo, dzieci... W 2002 r. Jerzy B. miał 31 lat. Prowadził własną firmę i intensywne życie towarzyskie. Bawił się w poznańskich klubach nocnych. Niekiedy z żoną, częściej sam. Jego pierwszą ofiarę zgubiło to, że autobus, którym jeździła do pracy, odjeżdżał w soboty wcześniej. Nie zdążyła, a na przystanku zatrzymała się ciemnografitowa Xsara Picasso. Druga nie miała dobrego dojazdu do pracy i ,,łapała okazję’’ za rondem na Ratajach. Tej udało się uciec – gdy kierowca zboczył z trasy, zaczęła wybierać numer alarmowy ,,112’’. Jerzy B. próbował wyrwać telefon, wtedy ona wyciągnęła kluczyk ze stacyjki. Trzecia nie miała dobrego połączenia do miejscowości rodziców...

Nie milczały

Wywiezione do lasu ofiary nawet nie próbowały się bronić, bo groził, że zabije. Tylko prosiły. Po gwałcie, pozostawiał je w lesie. Kazał pokazywać dokumenty, żeby poznać adres.

– Aż dusiła się od płaczu. Mówiła, że nie chce zgłaszać na policję, bo powiedział, że ją zabije – zeznała krewna jednej z pokrzywdzonych.

– To, co mi zrobił, nie powinno mu ujść bezkarnie. To może spotkać każdą inną kobietę, jeżeli będę milczeć – stwierdziła druga.

Za stówę

Jerzy B. został zatrzymany 21 października 2002 r. Prokurator oskarżył go o dwa gwałty i uwięzienie trzeciej kobiety. Jerzy B. twierdził, że pani, która uciekła z jego samochodu (zostawiając torebkę!), spanikowała, gdy nie zatrzymał się we wskazanym miejscu, a tam był zakaz... Dwie ofiary gwałtu przedstawił jako przydrożne prostytutki, które zgodziły się ,,to’’ zrobić za 100 zł. Sąd Rejonowy w Środzie Wlkp. jednak zauważył, że młoda, wykształcona i dobrze zarabiająca kobieta nie straci dziewictwa z przygodnie poznanym mężczyzną za 100 zł. Jerzy B. bez skrępowania opowiadał, jak po całonocnej zabawie, odwiózł żonę do domu, a sam wyjechał niby po papierosy... Bredził o swoim wysokim libido i feromonach. ,,Podnoszenie tego rodzaju argumentacji świadczy, zdaniem sądu, o szczególnie cynicznym i lekceważącym podejściu oskarżonego do pokrzywdzonych kobiet’’ – stwierdził w uzasadnieniu wyroku sąd.

Wolny gwałciciel

Mimo możliwości wymierzenia mu kary nawet do 15 lat więzienia, sąd skazał Jerzego B. tylko na 3 lata i 8 miesięcy pozbawienia wolności (prokurator żądał 4,5 roku). Nakazał też zapłacić po 10 tys. zł pokrzywdzonym. W dniu ogłoszenia wyroku, 21 maja ubr. oskarżony opuścił areszt (w zamian: dozór policyjny i 10 tys. kaucji). Prokurator bezskutecznie zaskarżył tę decyzję sądu, ale samego wyroku – już nie. Dlaczego? Apelację złożyła natomiast obrona. Wczoraj poznański Sąd Okręgowy stwierdził, że argumenty mecenasa – m.in. teoria spisku, związanego z działalnością gospodarczą oskarżonego – są bezzasadne.

– To oskarżony polował na na kobiety, a nie one na niego – stwierdził sędzia Sławomir Jęksa. Poznański sąd utrzymał w mocy wyrok skazujący Jerzego B. Ponieważ średzka prokuratura nie zaskarżyła wyroku, obecny na rozprawie rzecznik oskarżenia publicznego nie mógł żądać surowszej kary. W tej sytuacji sąd odwoławczy mógł zmienić wyrok tylko na korzyść oskarżonego. Albo utrzymać.

Barbara Sadłowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)