Grzech nieśmiertelny
Wyznaj mi swoje grzechy, a powiem ci, kim jesteś. Żadne badanie socjologiczne nie powie tyle o Polakach jak to, z czego się spowiadają, albo raczej to, czego nie wyznają przy konfesjonale. Nawet w anonimowych ankietach nie mówi się o najgorszych uczynkach: aborcji, zdradach małżeńskich, kradzieżach czy donosach. Katalog grzechów polskich katolików, nawet jeśli - jak dowodzą badania Pentora na zlecenie "Wprost" - tylko 71 proc. Polaków szczerze wyznaje spowiednikowi swoje przewinienia, to kopalnia wiedzy o naszej moralności, wyznawanym systemie wartości czy obyczajach. To w konfesjonale o swojej przeszłości opowiadają osoby z tzw. listy Wildsteina.
28.02.2005 | aktual.: 28.02.2005 09:19
Warszawski ksiądz mówi "Wprost", że kilkanaście dni temu przyszedł do niego mężczyzna i wyznał: "Jestem na liście". Zaczął się tłumaczyć, iż z głupoty podpisał zobowiązanie do współpracy z SB, ale nikomu nie szkodził. Nasz rozmówca udzielił rozgrzeszenia. Ale gdy wyszedł z konfesjonału, zaczął się zastanawiać, jakie właściwie przykazanie złamał ten człowiek.
Cnota korupcji
Księża z trudem sobie radzą z kwalifikacją nowych grzechów, nie tylko takich jak współpraca z bezpieką czy antykoncepcja. Z kolei spowiadający się niektórych czynów w ogóle nie uznają za grzechy. Tak jest na przykład w wypadku oszustw podatkowych, wyłudzania świadczeń (renty na lewo załatwiło sobie, według wicepremiera Jerzego Hausnera, półtora miliona Polaków) bądź zwolnień lekarskich. Ale nie tylko. Badania zlecone przez "Wprost" przynoszą szokujące informacje o tym, co uznajemy za grzech. Oto 58 proc. Polaków nie uważa za grzech współżycia seksualnego przed ślubem, 52 proc. nie widzi nic złego w antykoncepcji, a co drugi Polak akceptuje życie w związku bez ślubu. Ponad 39 proc. badanych nie potępia rozwodów, a 34 proc. akceptuje przelotne romanse. Aż 70 proc. Polaków nie uważa za grzech "święcenia dnia świętego" w supermarkecie, a 55 proc. nic zdrożnego nie dostrzega w prowadzeniu prywatnych rozmów przez służbowy telefon.
Prawie 39 proc. nie wyrzuca sobie łamania przepisów ruchu drogowego, a ponad 30 proc. ma spokojne sumienie, źle pracując czy oszukując na podatkach. Aż 29 proc. nie uważa za grzech dawania łapówek lekarzom, a 27 proc. - policjantom. Palenie marihuany nie jest z kolei grzechem dla 26 proc. Ponad 32 proc. badanych w sondażu Pentora dla "Wprost" uznało, że grzechem nie jest homoseksualizm. Co prawda dwie trzecie Polaków uważa związki osób tej samej płci za niewłaściwe, ale ich nie potępia. Jeszcze kilkanaście lat temu księża często spowiadali homoseksualistów, którzy skłonność do tej samej płci uznawali za grzech. Obecnie takie osoby można policzyć na palcach jednej ręki. - Pierwsza spowiedź, którą prowadziłem w życiu, wyglądała tak, że przyszły do mnie jedna po drugiej dwie lesbijki. Opowiedziały o swojej skłonności, nie zamierzały jednak zmieniać postępowania. Z konfesjonału wyszedłem mokry, bo nie bardzo wiedziałem, co im powiedzieć - wspomina młody warszawski spowiednik.
Wbrew opiniom feministek i znacznej części środowisk lewicowych zdecydowana większość polskich katolików uważa za grzech aborcję (82 proc.). - Z powodu traumy, jaką aborcja wywołuje, większość wyznaje ten grzech dopiero po kilku latach od dokonania zabiegu. Wyrzutów sumienia nie odczuwają natomiast partnerzy kobiet, które dokonały aborcji - opowiada nam spowiednik z Łodzi.
Z naszych badań wynika, że przeciętny Polak spowiada się prawie cztery razy (dokładnie 3,7), a 72 proc. co najmniej raz w roku. Jesteśmy ewenementem nawet na tle katolickich Włoch czy Irlandii - przeciętnie spowiadamy się dwanaście razy częściej niż wierzący w tych krajach. Czym jest dla Polaków spowiedź? Prof. Andrzej Wójtowicz, socjolog religii, uważa, że spowiedź jest przede wszystkim sposobem kontroli społecznej, narzucającym granice naszym postępkom. Czy bez wyznania grzechów bylibyśmy gorsi? Wiele na to wskazuje, choć księża skarżą się, że wierni często "spowiadają się z pierdół, by utopić autentyczny grzech w standardowych drobiazgach typu "jadłem mięso w piątek", czyli de facto dalej żyć w grzechu".
Bezgrzeszny seks
Wyniki zleconych przez "Wprost" badań dowodzą, że im grzech powszechniejszy, tym więcej osób nie uważa go za grzech. Tak jest przede wszystkim ze sferą seksu. "Prawdziwym krzyżem spowiednika stała się dziś dziedzina erotyzmu (...). Wydaje się, że w tej dziedzinie najłatwiej upaść" - pisał ks. Józef Tischner. Sfery seksu w największym stopniu dotyczy to, co socjolog prof. Janusz Mariański, autor m.in. książki "Religijność społeczeństwa polskiego w perspektywie europejskiej", określa jako "ewolucję moralności nakazów i zakazów w kierunku moralności indywidualnych osądów". Innymi słowy - z niektórych grzesznych czynów Polacy się nie spowiadają, bo nawet jeśli słyszeli o potępieniu ich przez Kościół, mają w tej kwestii inne zdanie. - Młodzi przystępujący do spowiedzi przedślubnej często zapominają wspomnieć księdzu, że współżyją z sobą, a kiedy o to pytam, okazuje się, że 90 proc. już było ze sobą w łóżku. Czasem dowiaduję się o tym, że mają to już za sobą w sposób pośredni, kiedy wyznają: "Zdradziłam
narzeczonego lub narzeczoną".
Współżycie narzeczonych przed ślubem nie jest przez większość uznawane za występek - mówi "Wprost" ksiądz Roman Batorski z parafii Kamionek koło Wyszogrodu. Podobnie jest ze środkami antykoncepcyjnymi. Duża część spowiadających się usiłuje przekonywać księdza, że lepiej brać pigułkę czy używać prezerwatywy, niż się poddawać aborcji, czyli popełnić prawdziwy grzech. Większość zakaz antykoncepcji uważa za przeżytek i w ogóle się z tego nie spowiada. Widać to po wypowiedziach na ten temat na internetowym forum www.spowiedz.pl. "Jestem z chłopakiem od trzech lat. Zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie współżycia już jakiś czas temu, biorę regularnie środki antykoncepcyjne. Bardzo się kochamy, więc nie mam wyrzutów sumienia" - to typowa wypowiedź na tym forum. Kardynał Alfonso Lopez Trujillo, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny, autor wydanego w 1997 r. "Wademekum dla spowiedników", uważa, że taka osoba nie powinna otrzymać rozgrzeszenia. "Częste popadanie w grzech antykoncepcji nie stanowi jeszcze powodu
odmowy rozgrzeszenia. Może to zachodzić przy braku skruchy" - pisze.
Za grzech najdynamiczniej się rozpowszechniający spowiednicy uznają seks wirtualny - głównie erotyczne czaty, które (według ogłoszonych niedawno badań prof. Zbigniewa Izdebskiego i OBOP) odwiedza około 3 milionów Polaków. W tej sprawie wypowiedział się Watykan, wydając oficjalny dokument, że nieprzyzwoite rozmowy w sieci niczym się nie różnią od tych w realu. Do wiernych to nie dotarło. Jeden z księży opowiada "Wprost", jak kilkunastoletni chłopak przyznał się do grzechu autopederastii. Gdy ksiądz spytał, co to takiego, chłopak odparł, że uprawia seks analny z samym sobą. O tym, jak to robić, dowiedział się z internetowego czata. - O ile flirt przez Internet grzechem nie jest, o tyle rozmowy erotyczne na tych forach mają charakter pornograficzny i często są połączone z onanizmem. Spowiadała się u mnie kiedyś dziewczyna, która przyznała, że przez gadu-gadu poznała kilkunastu mężczyzn, z którymi potem uprawiała seks - opowiada warszawski spowiednik. W taki sposób zgrzeszyło, według cytowanych wyżej badań OBOP,
co najmniej 780 tys. osób.
Mariusz Cieślik
Cezary Gmyz