Groźny gang rozpracowany
Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego w Gdańsku rozpracowali groźny gang. Przestępcy przejmowali legalnie działające pomorskie firmy. Cała sprawa objęta jest ścisłą tajemnicą.
17.06.2003 10:08
Na razie wiadomo tylko tyle, że CBŚ wytropił grupę przestępczą, która od około pięciu lat terroryzowała pomorskich biznesmenów. Na trop sprawy policjanci wpadli już w styczniu br. Udało im się m.in. ustalić liderów grupy oraz szczegóły sieci powiązań gangsterskich. Trzy osoby zostały już aresztowane. W sobotę gdański sąd aresztował kolejnego bandytę: 47-letniego Romana S. ze Słupska. Teraz trwają poszukiwania bossów gangu. Zdaniem policji jednym z szefów jest poszukiwany listem gończym Piotr J. z Gdyni - domniemany szef tamtejszego półświatka. Wiele wskazuje również na to, że wśród poszukiwanych mężczyzn są członkowie grupy pruszkowskiej.
Policja poinformowała wczoraj, że w celu zabezpieczenia roszczeń ofiar gangu, zajęto już mienie należące do podejrzanych bandytów. Są to m.in. domy i samochody warte łącznie ponad 1 mln 200 tysięcy złotych.
Piotr J., słynny gangster z Gdyni i domniemany szef tamtejszego półświatka, stał się głównym celem pomorskiej policji.
- Zrobię wszystko, aby wsadzić Piotrusia za kratki - ostrzega Jarosław Marzec, naczelnik gdańskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego.
Nieoficjalnie wiadomo, że Piotr J. spędza sen z oczu szefa CBŚ w Gdańsku.
- Gangster od lat przoduje w rankingach pomorskiego bandytyzmu. Do tej pory organy śledcze były wobec niego bezradne. Nie udało się go złapać poprzednikom obecnego szefa CBŚ (naczelnikiem był wówczas Edmund Mucha), dlatego Piotr J. stał się dla Jarosława Marca priorytetem - uważa jeden z funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Inspektor Marzec sam nie ukrywa, że bardzo mu zależy na złapaniu gdyńskiego gangstera.
- On wie, że go ścigamy. Mam nadzieję, że przez to nie sypia dobrze - mówi naczelnik CBŚ. - Chociaż w sprawę zamieszanych jest wielu gangsterów, w tym ludzie "Pruszkowa", mnie idzie o to, aby Piotruś dostał lokum na Kurkowej (ulica, przy której mieści się areszt śledczy w Gdańsku - red.). Piotr J. to znany gdyński bandyta. Jego ambicją po śmierci Nikodema S. "Nikosia" było stać się bossem całego trójmiejskiego półświatka. Sława J. wyszła poza granice Polski. Niemiecka policja zarzuca mu bowiem przywództwo w gangu samochodowym. To on i jego ludzie - zdaniem śledczych - ukradli kilkadziesiąt luksusowych aut w Westfalii w środkowych Niemczech i wywieźli je do Polski i Rosji. W związku z tymi oskarżeniami Piotr J. zrezygnował z wyjazdów za Odrę.
Policjanci uważają, że gdynianin trudnił się kradzieżą lub zlecaniem kradzieży samochodów już w 1996 roku. Kiedy w Polsce przesłuchiwano go w tej sprawie, mężczyzna odparł, że owszem jeździł do Niemiec, ale tylko po to aby odwiedzić mieszkającą tam siostrę. Piotr J. zasłynął również po głośnej strzelaninie na Stogach trzy lata temu. Doszło wówczas do starcia między gdyńskim a gdańskim półświatkiem. Chodziło o podział wpływów w Trójmieście (głównie o zyski ze sprzedaży narkotyków, z agencji towarzyskich oraz ściąganie haraczy). W bitwie uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Nie udało się jednak nikogo postawić w stan oskarżenia.
Gdynianin był również uwikłany w kontakty z gangiem pruszkowskich (stąd m.in. CBŚ łączy sprawę terroryzowania pomorskim biznesmenów z ludźmi z Pruszkowa). Bandyci spod Warszawy porwali kilka lat temu Sławomira M., ps. "Turysta", domniemanego szefa gdyńskiego podziemia. Piotr J. był wówczas jego prawą ręką. Podobno Sławomir M. był winny pieniądze pruszkowianom za narkotyki. Teraz J. wiązany jest z napadami na pomorskich biznesmenów. Gangsterzy działali podobnie jak rozbita niedawno grupa "Chińczyka" ze Słupska. Zmuszali przedsiębiorców do zrzekania się własności. Ofiary były porywane, bite, zastraszane.
- Dla dobra sprawy nie ujawniamy żadnych szczegółów - mówi nadkom. Gabriela Sikora, rzecznik KWP w Gdańsku.
Do tej pory zatrzymano cztery osoby. Wiemy, że w najbliższych dniach planowane są kolejne aresztowania. Nieoficjalnie mówi się, że w sprawę zamieszany jest Siergiej A. ps. "Andrzej", przyjaciel Andrzeja Gołoty. Mężczyzna został zatrzymany trzy miesiące temu przez funkcjonariuszy CBŚ. Siergiej A. był uważany za rezydenta gangu pruszkowskiego na Pomorzu. Był współpracownikiem "Pershinga", domniemanego bossa "Pruszkowa". "Pershing" zginął zastrzelony w 1999 roku.
Chińczyk i biznesmeni
Dariusz G., "Bambo"; Robert D., "Druta"; Remigiusz B., "Remik" oraz główny boss gangu Robert P., ps. "Chińczyk" - ci ludzie przez wiele lat trzęśli światem przestępczym na terenie byłego woj. słupskiego. Dla nich pracowało kilkudziesięciu bandytów. Gang miał typową strukturę, dzieląc się na dyrektorów i żołnierzy. Kierownictwo miało nawet własną ochronę. Bandyci dorobili się ogromnych fortun. Pieniądze przepuszczali w najlepszych dyskotekach. Gangsterzy terroryzowali biznesmenów głównie ze Słupska, Lęborka i okolic. Torturowali ich, bili, porywali, wymuszali haracze, przejmowali nieruchomości. Prokuratura zarzuciła im działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i wymuszanie haraczy. Słupski sąd aresztował najbardziej krewkich bandytów. Ich procesy trwają.
Waldemar Ulanowski