Groza z tym Żemojdą

Nazwiska dwóch kandydatów na prezesa
Narodowego Funduszu Zdrowia podała wczoraj "Trybuna". Jeden,
Sergiusz Najar, zna się na finansach, ale na ochronie zdrowia -
nic a nic. Drugi, Michał Żemojda, o finansach nie ma pojęcia, ale
za to jest aż za dobrze znany w systemie zdrowia - pisze "Gazeta Wyborcza".

27.06.2003 | aktual.: 27.06.2003 06:57

Kiedy ministrem został Mariusz Łapiński, Żemojda dostał fotel prezesa Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Od pierwszego dnia wojował z trzema kasami o system informatyczny. Jego zajadłość, powiadamianie prokuratorów o nieistniejących przestępstwach, upór w torpedowaniu komputeryzacji, trudno było zrazu zrozumieć - stwierdza publicystka "Gazety Wyborczej" Elżbieta Cichocka.

Wkrótce okazało się, że jako dyrektor biura prawnego ZUS Żemojda uczestniczył w wyborze Prokomu na wykonawcę systemu informatycznego dla ZUS. A kasy, które tępił, mieli komputeryzować konkurenci Prokomu. Jako dyrektor UNUZ wykazał się skrajną niekompetencją. Mimo że jest prawnikiem, przegrał większość spraw przeciwko kasom chorych w NSA.

Publicystka "Gazety Wyborczej" podkreśla, że Narodowy Fundusz Zdrowia istnieje ledwo trzy miesiące, ale od kilku tygodni przeżywa paraliż. Nie ma szefa, p.o. prezes nie podejmuje żadnych decyzji, dyrektorzy oddziałów oglądają się na centralę. Poprzedni prezes Aleksander Nauman, którego premier mianował wbrew ministrowi zdrowia, odszedł w atmosferze skandalu. Czy premier nie ma świadomości, że z Żemojdą skandal może się powtórzyć? Kto mu podsunął kandydata, który nie ma ani koniecznej wiedzy, ani umiejętności? - pisze publicystka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)