Grożą mi współpracownicy
24.09.2008 | aktual.: 13.05.2010 09:37
Ula pracuje w firmie ubezpieczeniowej. Twierdzi, że zwalczają ją koledzy z pracy, bo jest najlepszym pracownikiem. Ktoś przebił jej opony, przeciął kable od komputera, wysłał liścik z pogróżkami. Ula planuje zemstę. Nie chce czekać aż sprawą zajmie się policja.
Oto mail od Urszuli:
„Proszę o radę, bo jestem już u kresu sił. W naszej firmie (branża ubezpieczeniowa) jest duża rywalizacja wśród pracowników. Osoby, które mają najwięcej klientów otrzymują nagrodę w postaci wycieczki zagranicznej i premii. Ktoś kto ma dużo klientów i realizuje umowy na znaczne kwoty w dłuższym okresie czasu, może też liczyć na awans. Dlatego pracownicy wręcz zabijają się, by pozyskać klientów, podkupują ich jednocześnie podkładają przysłowiową „świnię” swoim kolegom. Tak było ze mną.
Zaczęło mi dość dobrze iść. Co miesiąc miałam więcej klientów, udało mi się sprzedać kilkanaście ubezpieczeń grupowych w dużych firmach. Nagle zauważyłam, że współpracownicy nie chcą ze mną rozmawiać – rzucali jakieś zdawkowe „cześć” (wcześniej naprawdę dobrze mi się rozmawiało z kilkoma współpracownikami). Gdy dostałam nagrodę miesiąca, było już po mnie w ich oczach. Za plecami szepty: „wyżarła się”, „pewnie śpi z prezesem”. Miałam wrażenie, że w taki sposób wszyscy myślą o mnie. Innego razu nie mogłam włączyć komputera, okazało się, że ktoś przeciął kable. Informatyk stwierdził, że to nie mogło stać się przypadkiem. Innym razem znalazłam kartkę na klawiaturze – „żebyś zdechła k…”.
W nocy nieraz dzwonił telefon. Kiedyś odebrałam i usłyszałam, że jestem „dziwką, która podkrada klientów”. To nie była prawda, bo wszystkich klientów sama pozyskałam.
Chciałam to przezwyciężyć, bo rzeczywiście mój nagły awans mógł być szokiem dla wielu osób, ale zasłużyłam na niego – firma na mnie dużo zarobiła.
Niestety załamałam się, gdy ktoś przebił mi opony. Tego samego dnia zadzwonił też do mnie szef firmy, która wykupiła ubezpieczenie grupowe. Powiedział, że otrzymał informacje, iż jestem podejrzana o oszustwa podatkowe. Wytłumaczyłam, że ktoś robi mi pod górkę i że to kłamstwo.
O sprawie opowiedziała mojemu szefowi. On zaś stwierdził, że trudno mu uwierzyć w to, co mówię, bo nikogo nie złapałam za rękę. Dodał, że jego zespół jest zgrany i jak się wyraził „normalny”.
Twierdził też, że przebite opony to mógł być jakiś przypadek, może najechałam na coś ostrego. A telefony – na pewno zawiedziony wielbiciel. Kabel – każdemu mogło się przydarzyć jakieś „szarpnięcie”. Szef całkowicie zlekceważył moje skargi. Tymczasem ja jestem przerażona – nie wiem co robić. Nie chcę zmieniać pracy, bo dobrze mi płacą i naprawdę złapałam wiatr w żagle – mam sposób na pozyskiwanie nowych klientów. Złożyłam doniesienie na policji, opowiedziałam o wszystkim, pokazałam liścik. Policjant przyjął doniesienie, ale stwierdził, że nie mam żadnych dowodów, poradził, że może pomoże mi organizacja antymobbingowa. Zdenerwowałam się.
Nie jestem typem ofiary i na pewno nie dam się poniżać, ani czekać aż policja znajdzie czas, żeby się zająć moją sprawą. Postanowiłam się zemścić – dowiem się, kto mnie nienawidzi i się z tym kimś rozprawię. Nie będę czekać aż jakiś szaleniec mnie zadźga w nocy z zawiści! Proszę o radę, jak znaleźć tego, kto to robi. Rady typu – proszę się uspokoić, policja na pewno pomoże - mnie nie interesują, sama sobie poradzę ”.
- Muszę przyznać, że jestem zszokowana pani opowieścią i prośbą o radę. Rzeczywiście radziłabym pani spokój, zemsta nie jest dobrą metodą, bo wskrzesi „efekt domina”. W końcu rzeczywiście może dojść do najgorszego. Będzie sięgać po coraz drastyczniejsze środki, chociaż te, o których pani pisze w mailu też są już dużego kalibru – twierdzi Jolanta Górka, psycholog społeczny. –Trochę dziwi mnie reakcja policji. Uważam, że powinno być dochodzenie w tej sprawie, powinna pani jeszcze raz zgłosić się na komendzie, w końcu ktoś pani grozi. Zgłoszenie się do organizacji antymobbingowej nie jest złym pomysłem. Proszę z tego skorzystać, organizacje tego typu mają duże doświadczenie z takimi przypadkami.
Przedstawiciele takiej organizacji będą mogli reprezentować panią w sądzie - dodaje Górka. - Oczywiście powinna pani też zawiadomić inspekcję pracy, która powinna skontrolować sprawę i złożyć doniesienie do prokuratury. Rozumiem, że nie chce pani rezygnować z pracy i chce pani cicho się rozprawić ze sprawcą, ale wydaje mi się, że w tej sytuacji jest to nie możliwe. Wreszcie sama pani złamie prawo i zamiast się bronić, pogrąży się pani. Dlatego w żadnym razie nie może pani planować zemsty. Musi się pani uzbroić w cierpliwość, do odpowiednich organów należy wymierzanie kary.
Zobacz też:
POSZCZUĆ INSPEKTORA
LISTONOSZE MUSZĄ ODEJŚĆ