Gorąca atmosfera na Bali
Zorganizowany przez ONZ szczyt klimatyczny na wyspie Bali zakończył się niczym.
Przedstawiciele 190 państw nie porozumieli się w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych. Projekt wyjściowy, popierany gorąco przez Europejczyków, zakładał, że do 2020 roku najbogatsze państwa ograniczą emisję o 25 do 40 procent. Nie zgodzili się na to przedstawiciele USA, jednego z największych trucicieli. Twierdzą, że koszty redukcji emisji byłyby zabójcze dla amerykańskiej gospodarki. Poza tym Biały Dom miał pretensje, że redukcji nie musiałyby dokonać największe kraje rozwijające się: Chiny i Indie.
Stanowisko USA spotkało się z dezaprobatą niemal wszystkich uczestników szczytu. Europejczycy zagrozili, że jeśli Amerykanie odrzucą wyjściową propozycję, to na konferencji o ochronie środowiska, którą wkrótce zorganizuje amerykański rząd, zabraknie reprezentantów Starego Kontynentu. Stanowisko swojej ojczyzny skrytykował również świeżo upieczony noblista Al Gore. Wyraził nadzieję, że następny gospodarz Białego Domu poważniej potraktuje problem globalnego ocieplenia.
LUC