Goły prezydent Łodzi
Ktoś okrutnie zakpił z władz Łodzi. Na jednej ze stron internetowych poświęconych negatywnej ocenie rządów Jerzego Kropiwnickiego, pojawiła się animacja, która zdecydowanie wychodzi poza krytykę jego prezydentury.
Otóż głowy prezydentów Łodzi - Jerzego Kropiwnickiego, Włodzimierza Tomaszewskiego i Mirosława Wieczorka doklejono do ciał nagich muskularnych tancerzy. Ich pełen erotyzmu taniec zajawiony jest hasłem "Zrobimy wszystko, tylko nas nie odwołujcie". Filmik oczywiście nawiązuje do referendum w sprawie odwołania prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, które odbędzie się 17 stycznia.
Początek filmu jest niewinny. Trzej prezydenci ukazują się w marynarkach. Ale chwilę później rusza dyskotekowy rytm i... cała trójka zrzuca marynarki, po czym zaczyna tańczyć, mając na sobie tylko obcisłe dżinsy i mankiety na przegubach dłoni. Prezydent Łodzi to kręci biodrami, to dotyka nagiego torsu. Wszyscy napinają muskuły, wykonują efektowne "wężowe" pady. Szyku Jerzemu Kropiwnickiemu dodaje maciejówka, Włodzimierz Tomaszewski występuje w... cylindrze. By wzmocnić efekt, Kropiwnicki i Tomaszewski występują w podwójnych rolach, mamy więc kwintet, tak jakby pomysłodawca chciał pokazać pięć osób rządzących Łodzią i nie urazić Marii Maciaszczyk i Haliny Rosiak.
Filmik nie trwa nawet minuty. Metoda produkcji jest bardzo prosta: do ciał tancerzy doklejono twarze łódzkich prezydentów. Według prawników, autora bądź administratora strony z prezydenckimi tańcami mogą czekać kłopoty. - Osoby publiczne można krytykować, ale ten film nie jest krytyką, tylko ośmieszaniem - ocenia mecenas Jarosław Szczepaniak. - W moim odczuciu, wizerunki osób tu przedstawionych zostały naruszone. Władz miasta nie powinno się przedstawiać jako półnagich chippendalesów.
Według mecenasa Szczepaniaka, film to "znieważenie za pomocą środków masowego komunikowania się", a za to grozi nawet rok więzienia.
Każdy z bohaterów filmu otrzymał od nas link do animacji, ale ani Jerzy Kropiwnicki, ani jego zastępcy nie przesłali komentarza do redakcji. - Prezydent był w Brukseli, więc nie mógł odnieść się do filmu - tłumaczy Kajus Augustyniak, rzecznik UMŁ. - Od siebie mogę powiedzieć, że film jest zabawny. Nie ma się o co obrażać.
Strona z filmem jest tak zbudowana, że nie daje możliwości skontaktowania się z autorem.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/DziennikLodzki: Zaoczni za szlaban? Politechnika chce wprowadzić limity dla zmotoryzowanych studentów