Goły jak radny
"Gazeta Wyborcza" pisze, że część radnych z Poznania za
nic ma ustawę samorządową, która każe im ujawnić swój majątek i
dochody. "Nie wpisałam wszystkiego, ale inni też nie pisali" -
mówi szczerze radna Halina Olszewska.
Od tego roku radni muszą składać oświadczenia majątkowe, które są jawne. Na poznańskich stronach "Gazety" drukowano te przygotowane przez samorządowców z Poznania. Okazało się, że 11 z 37 radnych "zapomniało" o dietach (1500-2000 zł miesięcznie). Przynajmniej w ośmiu przypadkach radni powinni przed rokiem umrzeć z głodu, bo albo nie mieli dochodu, albo zarabiali haniebnie mało.
Na przykład radny Ryszard Grobelny (nie mylić z prezydentem Poznania o takim samym imieniu i nazwisku) ma cztery samochody, pawilon handlowy i jest współwłaścicielem domu. W ubiegłym roku zarobił... 1000 (słownie tysiąc) złotych.
Grobelny: "Sam nie wiem, jak to się stało, że w moim oświadczeniu znalazł się tylko ten tysiąc złotych".
I broni się donosząc na koleżankę z rady: "Radna Olszewska też nie podała, ile miała dochodu. Czytałem jej oświadczenie w "Gazecie".
Rzeczywiście, Halina Olszewska nie wpisała do oświadczenia żadnych dochodów, choć zatrudnia 150 osób i jest właścicielką czterech sklepów mięsnych sieci Prosiaczek, przetwórni mięsa i bistra, a także kilkunastu nieruchomości.
Dlaczego? "Nie uważałam za stosowne tego podawać" - powiedziała "GW". I też poradziła, by "GW" przyjrzała się innym radnym: "Pozostali nie napisali w 80% tego, co posiadają".