PolskaGołębnik na kółkach

Gołębnik na kółkach

W Polskiej Nowej Wsi stał stumetrowy
gołębnik. Gdy inspektor nadzoru budowlanego nakazał rozbiórkę
budynku, jego właściciel przykręcił do gołębnika koła i dyszel. W
ten sposób - według urzędników - gołębnik zamienił się w
przyczepę. Jak informuje "Nowa Trybuna Opolska" sprawę zbada
prokuratura.

Mieszkanka Polskiej Nowej Wsi Barbara Kołodrub opowiada dziennikowi, że jej sąsiad kilka lat temu wybudował wielki gołębnik, w którym trzyma od 200 do 600 ptaków. Co rusz przelatują i bombardują nas odchodami. Nie możemy spokojnie usiąść na balkonie ani wywiesić prania. Tak się nie da żyć - wyjaśnia.

Kobieta zgłosiła sprawę urzędnikom. Jej zdaniem była to samowola budowlana. Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał rozebrać obiekt. Opinię tę podzielił sąd administracyjny. Do rozbiórki jednak nie doszło. Właściciel przykręcił do gołębnika koła i dyszel, a nadzór budowlany odnotował, że obiektu budowlanego już nie ma.

W rozumieniu prawa budowlanego przestał istnieć. Konsultowałem tę decyzję z innymi osobami - tłumaczy gazecie powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Andrzej Horak. Zajmowanie się tym, co zostało, nie leży już w naszych kompetencjach - dodaje.

Według inspektora "gołębnik" po przykręceniu do niego kół i dyszla zamienił się w przyczepę, która nie jest trwale związana z podłożem i którą można przesunąć.

To chyba największa przyczepa na świecie. Ma około 100 m kw. W dodatku jest w kształcie litery L - mówi gazecie Barbara Kołodrub i dodaje, że od lat gołębnik stoi w tym samym miejscu. Poza tym z czterech stron jest otoczony betonowym płotem.

Barbara Kołodrub jest jedną z założycielek Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Nadzór Budowlany. Stowarzyszenie zainteresowało sprawą wicewojewodę Dariusza Maderę. Ten złożył w Prokuraturze Rejonowej w Opolu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Chodzi o poświadczanie nieprawdy w dokumentach. Inspektor napisał, że doszło do rozbiórki gołębnika w Polskiej Nowej Wsi, podczas gdy w rzeczywistości żadnego demontażu nie było.

Istnieje podejrzenie, że mogło dojść do złamania prawa. Czy rzeczywiście tak było, musi stwierdzić prokuratura, a nie my - mówi "Nowej Trybunie Opolskiej" wicewojewoda Dariusz Madera. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)