Głos za pełen portfel
Na precyzyjne pytanie „jakie to zmiany ocen prezydenta, premiera, rządu i partii politycznych przyniósł ostatni sondaż”, odpowiem w miarę precyzyjnie. Niemal żadne. W każdym razie są to zmiany mieszczące się w granicach błędu statystycznego.
Zamiast więc robić copy paste poprzedniego komentarza sprzed dwóch tygodni wolę się zastanowić nad tym co decyduje o wynikach tego i podobnych sondaży. Sądzę, że obowiązuje u nas dziś dość banalna w swej istocie reguła, która obowiązuje też w większości demokratycznych krajów w stanie pokoju. Ludzie głosują portfelami.
Rośnie gospodarka, polepsza się samopoczucie, rośnie wiara w przyszłość, w efekcie przynajmniej nie maleje poparcie dla partii rządzącej. PIS robi w Polsce wprawdzie wiele, by zrazić do siebie część społeczeństwa i trzeba tej partii oddać, że robi to naprawdę skutecznie.
Ale oczywiście czyni tak w odniesieniu do części społeczeństwa, która jest wrażliwa na takie drobiazgi jak nędzna polityka zagraniczna, wizerunkowa katastrofa państwa, totalny TKM i.t.p, i.td. Poparcie tych ludzi PIS straciło pewnie na wieki wieków amen. Wciąż ma jednak jak w banku poparcie ludzi, którzy kupują „szeryfowskie” zagrywki ministra sprawiedliwości, niekończące się wykłady na temat wciąż nie ujawnionego układu, szczucie jednych na drugich, wmawianie ludziom, że ktoś ich strasznie oszukał, a największą klęską była cała ta III RP.
PIS odrzuca pomysł choćby częściowego uzdrowienia służby zdrowia, całkowicie ustępuje górnikom, choć PIS-owski minister krok po kroku kilka dni wcześniej uzasadniał dlaczego ich postulaty są niesłuszne. Zapłacą za to pacjenci szpitali, zapłacą za to ci, którzy dopłacą do nierentownych kopalni.
Ale zdrowi, zanim zostaną pacjentami z radością przyjmą wieść, że w szpitalach nikomu nie będzie lepiej, a wielu ucieszy się też z sukcesu górników, nie wiedząc, że będą ich sponsorami. Solidarne państwo polega więc na tym, by kosztem ludzi uprawiać drogą propagandę, dzięki której rządząca partia gwarantuje sobie społeczny spokój i sukces w sondażach.
Nic tu się nie zmieni w ciągu dwóch tygodni, w związku z czym bez specjalnej gorączki czekam na wynik kolejnego sondażu.
Tomasz Lis