Gimnazjaliści chcą... palarni
Pierwszoklasiści z łódzkiego "Gastronomika"
(ZSP nr 4) domagają się... palarni w szkole. Jak informuje
"Express Ilustrowany", do dyrekcji dzwonią rodzice uczniów.
Potwierdzają, że ich dziecko pali i wobec tego należy mu to
umożliwić na przerwie. Podobnie jest w innych szkołach,
szczególnie tych, w których uczą się 18- i 19-latkowie.
12.09.2005 | aktual.: 12.09.2005 07:06
Z paleniem bezskutecznie walczymy od lat - Halina Jędrzejczak, dyrektor ZSP 4, jest bezradna. Żeby służyć przykładem sama rzuciłam palenie. I co? Nic nie dają ani rozmowy, ani kary, ani nagrody za odwyk.
W ZSP nr 4 na każdej przerwie na boisku robi się szaro. Kosze na śmieci pełne są pustych pudełek, a pety wyrzuca się gdzie popadnie. Palenie na terenie szkoły jest zabronione, mówią uczniowie. Grunt to nie dać się przyłapać. Jak widzimy nauczyciela to gasimy, bo można dostać ujemne punkty i mieć obniżoną ocenę ze sprawowania. A my palimy oficjalnie. Przecież jesteśmy dorośli, dodają trzecioklasiści.
Nie godzę się na palenie w szkole ani koło niej- dyr. Jan Stupak z ZSP 19 jest stanowczy. -_ Co z tego, jeśli wszędzie indziej panuje przyzwolenie na palenie dzieciaków?_
W pobliżu IV LO przy ul. Pomorskiej młodzież kryje się w bramach kamienic. Lokatorzy dzwonią ze skargami do szkoły. Dorwany na papierosie uczeń natychmiast ląduje na dywaniku, a następnego dnia przychodzi z rodzicami, mówi Katarzyna Felde, dyr. IV LO. (PAP)