"Gilowska stanie przed sądem!"
Skieruje do koleżeńskiego sądu partyjnego sprawę wiceprzewodniczącej PO Zyty Gilowskiej - zapowiedział w radiowej Trójce Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Posłanka zatrudniała w biurze poselskim swojego syna i synową, opłacając ich pracę z pieniędzy publicznych.
19.05.2005 | aktual.: 19.05.2005 13:44
Lider Platformy Obywatelskiej powiedział, że "nic nie jest w tej sprawie OK". Przypomniał, że wykreślił już syna Zyty Gilowskiej - Pawła - z listy wyborczej PO w Lublinie. Zapowiedział też, że dziś powinna zapaść decyzja kolegialna w sprawie przekazania sprawy posłanki do sądu koleżeńskiego. Według lidera Platformy, ma to dowieść, że nawet jeśli zdarza się coś złego w Platformie Obywatelskiej, to ugrupowanie jest w takich kwestiach niezwykle rygorystyczne, nawet jeśli dotyczy to wiceprzewodniczącej partii.
Poniedziałkowy "Newsweek" napisał, że syn Gilowskiej, Paweł, wypłacał sobie wynagrodzenia za wykonywanie zleceń dla matki z publicznych pieniędzy przeznaczonych na prowadzenie biura poselskiego. Sprawą może zająć się sejmowa Komisja Etyki Poselskiej.
We wtorkowym oświadczeniu Gilowska przyznała że "systematycznie korzystała z pomocy" swojego syna Pawła przy opracowywaniu ekspertyz prawnych. Jak dodała, nigdy nie ukrywała też, że w biurze poselskim zatrudniała swoją obecną synową. Wyjaśniła także, że korzystała z pomocy syna, ponieważ "zamawianie usług eksperckich 'na rynku' jest zbyt drogie oraz ryzykowne z powodu licznych 'pułapek lobbingowych'".
"Wiedziałam, że otrzymam (od syna) opinie rzetelne oraz bezstronne. Odrzucałam oferty pomocy prawnej, wiążące się z zaciąganiem jakichkolwiek zobowiązań" - napisała Gilowska. Podkreśliła również, że przez pierwsze dwa lata jej syn nie otrzymywał wynagrodzenia za tworzenie ekspertyz, dopiero od końca 2003 roku zaczęła "skromnie opłacać" jego pracę.