Generał i chrzczone paliwo
Generał Mieczysław Kluk siedzi w areszcie
podejrzany o korupcję i sprzedaż tajnych materiałów mafii
paliwowej. Przesłuchiwany w krakowskiej prokuraturze generał nie
przyznał się do winy. Twierdzi, że padł ofiarą spisku. Prokuratura
zajęła mu jednak konta bankowe i bada wszystkie transakcje
finansowe - informuje "Gazeta Wyborcza".
Dziennikarze gazety zdobyli protokoły przesłuchań generała. Jedno prawie w całości poświęcono związkom Kluka z częstochowską firmą Techmet. W latach 1999-2001 dostarczała ona benzynę dla kilku tysięcy radiowozów śląskiej policji. Umowę zerwano, gdy okazało się, że paliwo było chrzczone i zacierały się silniki.
Szef Techmetu był podejrzewany o związki z mafią paliwową. Nie przeszkodziło to w podpisaniu umowy. Gen. Kluk przyznał, że wiedział o podejrzeniach, ale zdecydowała... cena. Zgodnie z przepisami ustawy o zamówieniach publicznych nie przewidziano wykluczenia kogoś z przetargu dlatego, że prowadzi się przeciwko niemu rozpoznanie operacyjne - zeznał generał w Krakowie.
Tymczasem z innych przesłuchań wiadomo, że śląska policja nie tylko kupowała od Techmetu paliwo, ale też specjalnie tę firmę traktowała. W piątek Przemysław K., zamieszany w aferę paliwową szef częstochowskiej firmy Note, opowiadał, jak to szef Techmetu był z generałem na wspólnym wyjeździe w Stanach Zjednoczonych, a potem chwalił się, jak wyglądała w Techmecie policyjna kontrola. Po jakimś czasie funkcjonariusze zwrócili mu zabrane dokumenty, mówiąc, że będzie tak, jakby kontroli nie było - zeznał K., o czym pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)