Gdzie policjant nie może
Zgodnie z dokumentacją sporządzoną przez
przybyłych na miejsce wypadku drogowego policjantów, za kierownicą
samochodu siedziała żona funkcjonariusza policji, który, podobnie
jak pozostałe ofiary zderzenia, trafił do szpitala - pisze "Gazeta
Lubuska".
30.07.2003 | aktual.: 30.07.2003 06:25
Mimo poważnego wypadku kobieta nie odniosła nawet najlżejszych obrażeń. Informację o tym, że to ona właśnie siedziała za kierownicą opla potwierdził kierowca volkswagena busa. Jeszcze jeden, banalny wypadek - można sądzić, ale...
Zdarzenie przestało być banalne, gdy nocą zmarł ranny pasażer opla corsy. Zgodnie z przepisami policjanci zawiadomili prokuraturę. Prokurator zlecił wykonanie tzw. czynności, zebrał dowody. Ponieważ sprawa wydała mu się podejrzana, przesłuchał świadków. Ci, którzy zostali przewiezieni natychmiast po wypadku do szpitala, podali inną wersję wydarzeń od tej w policyjnych protokołach - relacjonuje gazeta.
Opla prowadził funkcjonariusz policji, który razem z kolegami wracał do domu w Trzebiechowie po zakończeniu zawodów sportowych o puchar wójta Maszewa. Trochę wypili. "Mogę jedynie potwierdzić, że prokuratura prowadzi postępowanie i pojawiły się poważne wątpliwości co do osoby sprawcy wypadku" - mówi "GL" prokurator rejonowy w Krośnie Odrzańskim, Danuta Monczyńska.