Gazowanie na ulicy
Wśród polskich nastolatków rozprzestrzenia
się moda na odurzanie się gazem do zapalniczek. Niestety, prowadzi
ona do tragedii - pisze "Życie Warszawy".
Tylko w ostatnich miesiącach policjanci i strażnicy miejscy w całym kraju odnotowali kilkanaście przypadków ćpania gazu. Kilka z nich skończyło się śmiercią młodych ludzi.
W maju zmarli w ten sposób 19-latek z Mysłowic i 14-latek z Wrocławia, a w kwietniu 15-latek z Częstochowy. Rodzice tego ostatniego wywiesili na budynku jego szkoły alarmujący list do nastolatków z błaganiem o opamiętanie.
Na początku czerwca zareagował również wojewoda śląski Lechosław Jarzębski, który zaapelował do handlowców, by nie sprzedawali gazu do zapalniczek dzieciom. Z apelem o wycofanie gazu z rynku zamierza w tym tygodniu wystąpić prezydent Warszawy Lech Kaczyński.
Płynny gaz do zapalniczek jest w prawie każdym kiosku, kosztuje raptem kilka złotych. Coraz rzadziej uzupełnia się nim zapalniczki, gdyż jednorazowe można kupić nawet za złotówkę. Tymczasem wciąż jest popyt na pojemniki z gazem. Większość kioskarzy nie orientuje się, że gaz służy dzieciom do tego samego celu co niegdyś butapren. (PAP)
Więcej: Życie Warszawy - Gaz na ulicy