Furiat z malucha
Niewielki kamyk, który uderzył w fiata 126 p, zdołał wywołać furię kierowcy niewspółmierną do okoliczności. Jego właściciel wypadł z auta i zaczął szarpać dziecko. Dostało się nawet przygodnym świadkom zdarzenia. Finał incydentu nastąpi już w sądzie.
15.02.2007 07:00
Na placu w rejonie skrzyżowania ulic Armii Krajowej i Wyzwolenia w Trzebini bawiło się kilkoro dzieci. Obok nich przejeżdżał fiat 126 p. Wtem z auta wyskoczył mężczyzna, rozzłoszczony – jak się okazało – przez kamyk, który miał trafić w maskę jego samochodu.
To wystarczyło, by nie tylko zaczął krzyczeć na dzieci, sypiąc przekleństwami, ale nawet – zaczął szarpać i potrząsać jednym z chłopców. W sukurs dziecku przyszła przechodząca w pobliżu para. To jednak wcale nie poskromiło gniewu furiata. Wręcz przeciwnie – skierował swą agresję w stronę interweniujących. Poucinam wam łby! Spalę mieszkanie – miał się odgrażać. Gdy nadjechała zaalarmowana policja, mężczyzna salwował się ucieczką.
Fiat wjechał na tzw. ścieżkę zdrowia. Tam kierowca go zatrzymał i zaczął zmykać pieszo. Wraz z nim trzej pasażerowie, w tym młoda kobieta. Funkcjonariusze ujęli pasażera i pasażerkę. Zaś w samochodzie, oprócz dokumentów kierowcy (26–letniego trzebinianina), ujawnili pod przednim fotelem pistolet gazowy (model Kruk, kaliber 9 mm). Na tę broń właściciel nie miał wymaganego zezwolenia.
Tłumaczył się, że znalazł pistolet w Chorzowie. Rzekomo zabrał ze sobą, bo myślał, że to straszak – mówi Zbigniew Uroda, prokurator rejonowy w Chrzanowie. Z kolei do zarzutu kierowania gróźb karalnych wobec dziecka i dwójki przechodniów mężczyzna w ogóle się nie przyznał. Wkrótce stanie sądem. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności. (af)