Funkcjonariusze BOR nie potrafią strzelać
Ponad połowa funkcjonariuszy oblała testy ze strzelania lub wyszkolenia taktyczno-obronnego – wynika z raportu MSWiA za 2010 rok. Najsłabiej wypadli pirotechnicy, oficerowie chroniący obiekty i kierowcy wożący VIP-ów.
12.08.2011 | aktual.: 16.08.2011 14:25
– To smutne i gorzkie – mówi o wynikach kontroli resortu na łamach "Rzeczpospolitej" Jerzy Dziewulski, były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. – Ochraniać najważniejsze osoby w państwie to zaszczyt. Ktoś, kto traktuje pracę tam jak pracę w urzędzie, powinien stamtąd odejść – twierdzi.
MSWiA zauważa też, że za mało pieniędzy przeznacza się na szkolenie. Biuro ma zbyt mało instruktorów z odpowiednimi uprawnieniami do prowadzenia szkoleń. - To już się zmieniło - zapewnia rzecznik BOR. Wyjaśnia, że dzięki polskiej prezydencji funkcjonariusze BOR od ubieglego roku korzystają z dodatkowych szkoleń.
- Zależy nam, by pirotechnik zamiast rewelacyjnie strzelać, potrafił perfekcyjnie rozbroić każdą bombę, a kierowca wiozący VIP był orłem z techniki jazdy w każdych warunkach i sytuacjach – tłumaczy major Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR. Według niego lepiej ocenę niedostateczną poprawić, niż mieć "piątki" na papierze.
Powtórka szkoleń ze strzelania lub wyszkolenia taktyczno-obronnego dla tych, którzy ich nie zaliczyli, kosztowała jednostkę dodatkowe 50 tys. zł. - podsumowuje "Rzeczpospolita".